czwartek, 14 marca 2013

Rozdział 21

Nie mogłem uwierzyć w to co się stało, wszędzie były porozwalane ciuchy. Poszedłem z Sabriną zobaczyć mój pokój, byłem ciekawy czy też tak wygląda... był w takim samym stanie. Tylko laptop był otwarty, podszedłem bliżej, a dziewczyna została przy drzwiach... na zdjęciu zobaczyłem matkę Sabriny, co gorsza leżącą w grobie. Nie wiem czy dało się to tak opisać, po prostu był to wykopany dół a w nim ona... Zatkało mnie, nie wiedziałem czy jej o tym powiedzieć, miałem się odwrócić gdy z tyłu usłyszałem szloch dziewczyny. Była załamana, nie dziwie się jej... przytuliłem ją najmocniej jak mogłem. Na laptopa zaczął ktoś dzwonić... wystraszyłem się, ale chyba nic gorszego nie może się stać...
-Mam to odebrać..?
-Nie wiem... ale chyba nic gorszego nie może się stać...-spojrzała na mnie i znów wtuliła...
Nacisnąłem odbierz, na ekranie pojawił się najprawdopodobniej sprawca całej sytuacji. Jak myślicie kto to mógł by być... oczywiście, że Chris...
-Jak tam moje gołąbeczki...?
-Czego znów ode mnie chcesz..?-odrzekła zdruzgotana Sabrina...
-Jak myślisz czego, chciałbym porozmawiać z tobą w cztery oczy... niech on wyjdzie z pokoju...
-Nie ma mowy...
-I tak jej nie ochronisz... albo ty zostaniesz zabity albo ona, na pewno któreś z was...
-Zamknij się...
Zamknąłem laptopa i pobiegliśmy na dół, ponieważ było słychać policje... podeszliśmy do nich i wprowadziliśmy do domu. Zostawiłem Sabrinę samą  z policją i pobiegłem po laptopa aby pokazać zdjęcie matki dziewczyny. Zabrano laptopa jako dowód, zaczęli poszukiwania po domu... weszli w każdy zakamarek... Pobiegłem szybko po moje nuty, były nam potrzebne do następnych piosenek... na szczęście pozwolono mi je wziąć. Kazano nam powiedzieć wszystko co wiedzieliśmy, powiedzieliśmy o rozmowie i o miejscach w których byliśmy... Kazano nam iść na nockę do kogoś, podano nam parę ciuchów i pojechaliśmy do chłopaków, oczywiście taxi, ponieważ nie byłem w stanie prowadzić... cały się trząsłem. Sabrina nie odzywała się przez całą drogę. Mam nadzieje, że nie zamknie się w sobie... to by było najgorsze w tej chwili. Próbowałem ją pocieszać, mówiłem że będę zawsze koło niej, że zawszę będę służył pomocą.. Ale nic z tego nie wyszło..
U chłopaków dziewczyna pierwszy raz na oczy zobaczyła Kelsey i Naresse...
-O he...-nie byli w stanie nic powiedzieć po zobaczeniu Sabriny
-Tak, tak miło mi cię widzieć i na wzajem...
-Co jej zrobiłeś..?
-Ja nic... zdemolowano nam dom...
-Aha... musisz mi wszystko powiedzieć..!
-Powiem za pozwoleniem Sabriny...-na te słowa wtuliła się we mnie mocniej i powiedziała-ledwo słyszalnie powiedz mu...
Poszliśmy do salonu, tam przedstawiono Sabrinie, Naresse i Kelsey... szkoda, że poznaje je w takiej sytuacji...  jak zawsze usiadła u mnie na kolanach i cichutko płakała... Opowiedziałem wszystko całej grupie, widać było, że byli  zaskoczeni...
-Dobra jest jedna sprawa, chcecie spać razem czy oddzielnie...?
-Razem, i tak do ciebie przejdę...-pocałowałem ją w czoło i spojrzałem na Toma...
-Pytanie numer dwa... Wy jesteście razem..?
-Emm... odpowiem ci kiedy indziej... To my idziemy szykować łóżka...
Niestety zostawiłem dziewczynę samą z resztą... skuliła się w fotelu i patrzała ciągle w jeden punkt... W między czasie rozkładania łóżek, odpowiedziałem na pytanie Toma...
-Tak szczerze to nie wiem czy jesteśmy razem...
-Czemu, widać że..-przerwałem w jego wykładzie...
-Chciałem ją nieraz pocałować, lecz ona zawsze się odsuwała.. ta cała sytuacja ją przerasta...
-Właśnie to widzę, w tej chwili ona potrzebuje ciebie najbardziej...więc opiekuj się nią najlepiej jak umiesz...

W tym czasie u Sabriny...

Czułam się nic nie warta, całe moje życie legło w gruzach. Nie miałam najmniejszej chęci się ruszać z tego fotela. Wszystko moimi oczami było nie warte, został mi tylko Nath... i jeszcze grożono mu utratą życia. Co ja mam do licha zrobić...? Chyba najlepszym rozwiązaniem jest odejście od Nathana lub samobójstwo... no bo co innego. Nie wiem co bym bez niego zrobiła... W moich rozmyślaniach przeszkodził Max... ukucnął na wprost mnie i spojrzał w oczy...
-Nie przejmuj się tym wszystkim...
-Łatwo powiedzieć...
-Chociaż spróbuj...
-Drugi Nath się znalazł..
 Po około 5 minutach przyszedł po mnie Nath i dał mi piżamę... przebrałam się i pobiegłam do pokoju po grzebień. Gdy przechodziłam koło pokoju Kelsey i Toma usłyszałam ich rozmowę... wiem że nie wolno podsłuchiwać, ale to było o mnie...

1 komentarz:

magda562 pisze...

no co ona usłyszała :P
uwierz mi że nie wiem co ci zrobię za to że urywasz rozdziały :P
dawaj szybko next :)
weny!!!!