piątek, 1 marca 2013

Rozdział 13

Widać było, że Gosia nie była zbyt dobrym humorze... stanęłyśmy przed lustrem...
-Dlaczego mi nic nie powiedziałaś... myślałam, że sobie wszystko mówimy...!-spojrzałam na nią niezrozumiałym wzrokiem
-A o czym miałam ci powiedzieć...?
-No o Nathanie... przecież jesteście razem?
-Nie prawda... wy chyba tego nie zrozumiecie, że mnie z nim nie łączy nic... oprócz przyjaźni...
-Przepraszam, wszyscy mówią że jesteście parą... i wgl.
-Gosiu moja kochana, co to znaczy i wgl w twoim wykonaniu...?
-Nic takiego...
-Miałyśmy wszystko sobie mówić...!
-No bo ten... każdy mówi, że już się umawialiście na randki po kryjomu...
-Jezusie... do czego wy się jeszcze posuniecie...-spojrzałam się na nią z uśmiechem na twarzy i wyszłam z łazienki. Poszłam w kierunku recepcji, mieliśmy się tam wszyscy spotkać na razie byłam tam tylko ja i Tom, który nie zauważył mojej obecności... Po chwili zobaczyłam biegnącego Natha w ręku z... telefonem? A za nim tuż Maxa, krzyczącego na cały regulator... natychmiastowo wstałam, Nath skrył się za mną i trzymał za biodra... abym mu nie uciekła... spojrzałam na niego pytającym wzrokiem...
-Co ty wyprawiasz..?
-Skrywa się za tobą... bo dobrze wie, że dziewczyny nie pobije...-powiedział pośpiesznie Max, próbując złapać Natha
-Tsa... ja się po prostu rewanżuje za twoje słowa skierowane do mnie...
-Co żeś takiego powiedział...?
-Nic takiego, młody dramatyzuje...
-Po pierwsze nie mów do mnie młody, a po drugie te słowa nie były za miłe...!
-Przesadzasz...!
-Czy mogę się...
-Nie..!-powiedział przerywając mi Max-No dobra, przepraszam...
-Nie można było tak od razu...-Max spojrzał wrogim spojrzeniem na Natha i poszedł do Toma...
Usiadłam na krześle a tuż obok mnie Nath... widziałam jak co chwile zerkał się na mnie. Trochę się dziwnie czułam, nie powiem... co chwile przechodziły mnie dreszcze. Nie wiem czy od wzroku chłopaka czy od... no właśnie innych powodów nie miałam. Nie wiedziałam czy to całe uczucie nazwać zauroczeniem czy zakochaniem...
Po chwili znów zauważyłam Chrisa, chciałam uciec byle gdzie... zerwałam się już z krzesła, lecz poczułam ciepła rękę na moim nadgarstku...
-Nie możesz przed nim ciągle uciekać...-usłyszałam zdecydowany głos Natha, opadłam znów na krzesło i spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem...-Choć tu...-objął mnie ramieniem i mocno przysunął do siebie...
-Nath on tu idzie...
-Nie bój się...-przytuliłam się mocniej a on złapał mnie za rękę...
Widziałam jak Chris zbliżał się do nas, Nath miał racje nie mogę się go ciągle bać... ale to jest silniejsze ode mnie. Patrzałam się ciągle w jeden punkt, nie wiedziałam co zrobić: uciec jak tchórz  czy powiedzieć mu wszystko co o nim sądzę...

1 komentarz:

magda562 pisze...

no mam nadzieję że będą w końcu parą :)
super rozdział :)
czekam na next :)
weny!!!!