czwartek, 28 marca 2013

Rozdział 29

Leżałem bezczynnie i patrzałem na Sabrine...
-Dowiedzieliście się coś o jej stanie, gdy spałem..?
-Max powiedz mu...-powiedziała zatroskana Naressa
-Czemu ja, będę go miał na sumieniu...
-Lepiej żeby dowiedział się tego od lekarza, czy od przyjaciół...
-Ale czemu ja..?
-Bo jesteś najpoważniejszy...
-Powiecie mi w końcu czy nie..!-wykrzyknął poirytowany
-No już, Max mów...-powiedział Jay
-Jak zawsze ja...-spojrzał na mnie tym razem- Bo ten... lekarz podejrzewa że... no wiesz... ten i tamto... i no wiesz..
-Jak bym wiedział to bym się nie pytał..!!!
-Kurde ja już powiem...-powiedział stanowczo Tom-Lekarz przekazał nam iż Sabrina może nic nie pamiętać po tym wypadku, ale jest nadzieja że tak nie będzie...-powiedział na jednym oddechu Tom..
-Że co..? Ja się przesłyszałem prawda...?
-Niestety nie...

Po tygodniu...

 Niestety teoria lekarza się sprawdziła, gdy Sabrina się obudziła nic nie pamiętała... cały koncert znów został przełożony na następny rok. Nie wiedziała kim jesteśmy, ciągle się nas bała... nie pamiętała nawet swojego imienia. Gdy opowiadałem jej o całym czasie spędzonym ze mną nie mogła uwierzyć... chyba najmniej wiarygodną rzeczą dla niej było to iż była moją dziewczyną. Nie wiem czy miałem to przyjąć jako dobrą wiadomość czy zła.. Może nie chciała jej wziąć do siebie, ponieważ jestem aż tak odrażający lub... nic innego nie przychodzi mi do głowy... Dla mnie najtrudniejsze było do zrozumienia iż muszę wszystko budować od nowa... całą naszą miłość, zaczynając od kolegów. Ja nie potrafiłem, chciałem znów przytulić ją do siebie... Lecz w tej chwili najbliższą odległość jaką osiągnąłem to cztery kroki, gdy chciałem bliżej podejść odsuwała się... Próbowałem się dowiedzieć czego się boi, lecz na marne... zawsze odchodziła od tego tematu jak najdalej... Co dzień przyglądałem się łańcuszkowi który chciałem jej dać w dzień wypadku... chodziłem ciągle smutny, chłopacy zaczęli się o mnie martwić i zapisać do psychologa.. No ale kurcze ja nie jestem chory na głowę tylko na miłość..

Perspektywa Sabriny...

Gdy się obudziłam nie wiedziałam kim jestem, cały świat wydawał się obcy... Koło mnie ciągle krzątał się pewny chłopak, Nathan... widać, że był załamany moją utratą pamięci. Ciągle starał się ze mną rozmawiać, spróbować coś przypomnieć, lecz na marne. Ciągle wyciągał z torby pudełeczko i wpatrywał się w nie, nie powiem byłam ciekawa co to jest.. lecz za bardzo się bałam aby podejść. Niby mówił ciągle, że nic mi nie zrobi, ale ja po prostu zaczęłam bać się ludzi... stawać się dzikusem. Nieraz próbowałam przełamać tą barierę dzielącą mnie od innych ludzi, lecz zazwyczaj kończyło się to większym załamaniem... Nie mam pojęcia jak wrócić mam do jego domu...

1 komentarz:

magda562 pisze...

jest świetny no oczywiście nie jest za wesoło, ale bardzo mi się podoba :)
czekam na kolejny :)
weny!!!!!