poniedziałek, 25 lutego 2013

Rozdział 12

Przez następne pół godziny dziewczyny próbowały coś wyciągnąć na temat mnie i Natha, nie miałam tak naprawdę nic ciekawego im do powiedzenia... i tak na pewno bym im nie powiedziała, że mieszkam u niego, nie mam mowy. W końcu wyszłam z pokoju lekko podenerwowana, zobaczyłam Natha a wokół niego chłopaków... chyba także próbowali czegoś się dowiedzieć od biednego chłopaka. Po co oni robią taką wielką aferę z tym... Uśmiechnęłam się do niego i poszłam do stylistki się pokazać czy na pewno mogę tak wyjść na scenę w najbliższym czasie. Na szczęście było idealnie(jej zdaniem, jak dla mnie wyglądałam okropnie... nie cierpię sukienek).Wzięłam ciuchy w których przyjechałam i poszłam się przebrać. Weszłam do przebieralni, miałam już zamykać na klucz lecz wpadł do niej wystraszony Nath...
-Co ty tu...
-Cicho... chłopacy mnie gonią po całym studiu bo myślą, że z tobą chodzę...
-Dziewczyny przynajmniej dały mi spokój jak powiedziałam, że nie chce o tym rozmawiać...
-Tsa... oni tacy nie są... Uciekłem od nich... -lekko się zaśmiałam
-Jestem ciekawa jak...
-Powiedziałem, że za oknem jest taki ładny kot... oni się odwrócili a ja szybko uciekłem...
-Agent z ciebie...
-Taa...
-A mam takie pytanie do ciebie...
-Jakie...
-Czy mógłbyś stąd wyjść, albo się odwrócić... bo chciałabym się przebrać w normalne ciuchy!-Nath spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął
-A że ja się spytam teraz, a te ciuchy jakie są...
-Nath proszę... nie lubię sukienek, i chciałabym ją jak najszybciej zdjąć...
-Kobiety... nigdy ich nie zrozumiem...
-Tu nie ma nic do zrozumienia... to którą opcje wybierasz?
-Chyba odwrócenie się, bo znowu mnie złapią...
-A ty się nie przebierasz..?
-Nie byłem jeszcze u stylistki...
-Ahh... Teraz się odwracaj, i nie podglądaj...!
-A jeśli...
-Nawet o tym nie myśl...
Chłopak posłusznie odwrócił się w stronę ściany, gdy się już przebrałam miałam zamiar wyjść ale...
-Sabrino mogę mieć prośbę dla ciebie...?
-No okej...
-Możesz zawołać tą stylistkę tutaj a potem przynieść moje ciuchy...
-I tak cię kiedyś znajdą...
-No ale przynajmniej później... Proszę...-zrobił oczka ze szreka
-No okej...
Posłusznie poszłam zrobić rzeczy o które poprosił mnie Nath, gdy już je zrobiłam usiadłam spokojnie na krześle i rozmyślałam o mnie i Nathanie... Nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć. Co prawda chciałabym z nim być, ale on ze mną... No ale chciał mnie pocałować, przyjął do dom. A może robi to wszystko aby podnieść mnie na duchu...
Z moich przemyśleń wyrwała mnie poirytowana Gośka... złapała mnie za rękę i pociągła do toalety... Chyba to miejsce stanie się najgorszym na świecie...

sobota, 23 lutego 2013

Rozdział 11

Siedziałam w łazience około 5 minut, aż wszedł Nath... byłam zdziwiona nie powiem, przecież to była damska łazienka... szybko przemyłam twarz, aby nie było widać moich łez...
-Co mu powiedziałeś...?-zapytałam szeptem, można powiedzieć że prawie niedosłyszalnym... ale Sykes miał lepszy słuch niż myślałam ...
-Nic, gdy poszłaś spojrzał na mnie i siedział cicho... potem się tylko spytał czy to jest coś poważnego...-spojrzałam na niego, w jego oczach malował się nie pokój, moją najgorszą myślą było to iż mu powiedział...-co prawda przytaknąłem mu, ale na szczęście o nic więcej się nie spytał...-uśmiechnęłam się ponuro i spojrzałam na swoje ramię... nie dość, że bolało to jeszcze malował się na nim fioletowy siniak...
Miałam dość mojego życia w niektórych sytuacjach... moja matka ciągle do mnie wydzwaniała i pytała co się ze mną dzieje, nie wiedziałam co jej powiedzieć, ciągle wymyślałam że muszę być z chłopakami i ćwiczyć na koncerty, no ale ile można... kiedyś nawet wspomniała o Chrisie, że tam był... ale na szczęście nic jej nie powiedział o naszym małym incydencie... Wpatrywałam się w lustro dłuższą chwile, w pewnym momencie obróciłam się i oparłam na umywalce wpatrując się w swoje buty. Zagarnęłam moje ciemne blond włosy na bok, usłyszałam kroki zbliżającego się człowieka... przez chwilę myślałam kto to może być, no ale przecież był ze mną tylko Nath. Podniosłam głowę i zobaczyłam go tuż przede mną, znów ją opuściłam... poczułam dotyk ciepłej ręki na mojej twarzy, przeszedł mnie miły dreszcz... podniosłam i zobaczyłam uśmiechniętego Sykesa i te jego piękne tęczówki (nie wiem dlaczego ale to właśnie one najbardziej zwracały w nim uwagę...). Spojrzałam w nie i się lekko uśmiechnęłam...miałam wrażenie, że jestem czerwona jak burak... Po chwili poczułam przysuwającego się do mnie chłopaka... za pewne doszło by do czegoś więcej, lecz nam nie pozwolono... usłyszeliśmy głośne pukanie do drzwi, Nath błyskawicznie odsunął się ode mnie. Do łazienki weszły zaciekawione dziewczyny, spojrzały zdezorientowane na mnie a następnie na Sykesa... Muszę powiedzieć, że zapewne dziwnie to wyglądało, ja z czerwonym policzkami i Nath spłoszony... spojrzałam na niego i lekko uśmiechnęłam, on odparł tym samym i wyszedł... odprowadziłam go wzrokiem, spojrzałam na dziewczyny błagalnym wzrokiem, bo zapewne będą się wypytywać o wszystkie możliwe rzeczy...
-No wiedzę, że szykuje się ciekawy romansy, dedykuje ,, wstydliwy chłopczyk i dziewczyna z problemami o których nie chce powiedzieć swojej grupie koleżanek..."-odrzekła zdenerwowana Gośka...
-Oj, nie przesadzaj... pomiędzy nami nic nie ma, tylko przyjaźń...-mówiłam to nie dowierzając we własne słowa... przecież w głębi duszy dobrze o tym wiedziałam, że kocham Natha... lecz i tak wątpiłam w udany związek z nim...

poniedziałek, 18 lutego 2013

Rozdział 10 ;)

Próby skończyły się po godzinie, na koniec poproszono nas do przymierzenia strojów. Byłam wystraszona nie wiedziałam co zrobić aby nie ujawnić mojej przykrej tajemnicy... cała w nerwach poszłam do Natha i spojrzałam na niego proszącym wzrokiem... Poszliśmy na chwile gdzieś na bok porozmawiać...
-Co ja mam teraz zrobić...?-powiedziałam z łzami w oczach
-Nie mam pojęcia, może masz jakieś podkłady... czy coś, no wiesz do zamaskowania...-pokiwałam przecząco głową-A jak się do wiedzą... przecież nic się nie stanie...
-Wiesz dobrze, że nie lubię o tym rozmawiać...Ale jak się mnie spytają jak to sobie zrobiłam... co ja mam im w tedy powiedzieć...?-spojrzałam w podłogę
-To powiesz, że się walnęłaś drzwiami jak szłaś...
-Tsa... drzwi, na pewno mi uwierzą...
-Warto spróbować... Lepsza taka wymówka niż powiedzenie prawdy...
-No tak...-spojrzałam mu w te piękne oczy, ale szybko go wyprzedziłam i weszłam zdecydowanym krokiem na sale... Chłopacy od razu popchnęli mnie w stronę przebieralni, wystraszona spojrzałam ostatni raz w stronę Natha, który tylko się uśmiechnął...
Weszłam do przebieralni i zobaczyłam piękną czarną sukienkę... otworzyłam szeroko buzię i ją założyłam, do tego były czarne buty, na które nie byłam za bardzo zadowolona... nie wiem dlaczego ale nie przepadałam za wysokimi butami a zwłaszcza szpilkami... wolałam koturny, został mi jeden jedyny problem... wymyślenie wymówki na tego siniaka... postanowiłam rozpuścić włosy i nie odzywać się na ten temat... wyszłam z przebieralni niepewnym krokiem i ruszyłam w stronę dziewczyn... były trochę podobne do mnie. Miały na sobie czarną sukienkę i takie same buty jak ja... chłopaków nigdzie nie widziałam w okuł...
-Dziewczyny możecie mi powiedzieć gdzie są chłopaki...?-spytałam z niepewnym głosem...
-Łoł... ja przy tobie będę wyglądała jak wiedźma...
-Nie przesadzaj...- powiedziałam rozglądając się po sali
-Raczej swojego kochanie teraz nie zobaczysz... poszedł z chłopakami przymierzyć garnitury...
-Po pierwsze, ja z nim nie chodzę... nas łączy tylko przyjaźń... a po drugie dzięki za odpowiedz...-po około 10 minutach przyszli chłopacy odstrojeni w garniaki :P... i w tej chwili zdałam sobie sprawę z jakim przystojniakiem mam do czynienia... Nath spojrzał na mnie i podniósł jedną brew... poczułam jak na policzkach pojawia mi się ognisty rumieniec...
-Ślicznie wyglądasz...-uśmiechnął się do mnie i usiadł obok mnie na krześle...
-Dzięki... tobie też nie można niczego zarzucić...
Po około 5 minutach ciszy podszedł do nas Max...
-Jak tam moje gołą... na moją matkę co ty masz na ramieniu...-spojrzałam na ramię i zobaczyłam, że moje włosy osunęła się w czego wyniku było widać fioletowego sińca... po słowach wypowiedzianych przez Maxa zarzuciłam się włosami aby go zakryć... spojrzałam na Natha błagalnym wzrokiem i poszłam do łazienki. Na twarzy Maxa malował się nie pokój...

czwartek, 14 lutego 2013

Rozdział 9

Całą drogę nie odzywaliśmy się do siebie... nie miałam ochoty rozmawiać, a zwłaszcza dlatego, że miałam inne problemy na głowię... Weszliśmy na poczekalnie, siedzieliśmy tam około 5 minut, aż w końcu zobaczyłam znajomą twarz... na początku pomyślałam, że mi się przywidziało, lecz się nie myliłam... ujrzałam zdenerwowanego Chrisa, miałam wrażenie, że patrzy się w moją stronę. Miałam nadzieję, że mnie nie pozna... na razie do mnie nie podchodził... powoli zaczynało brakować mi sposobów na zasłanie twarzy...

Perspektywa Nathana...

Zauważyłem dziwne zachowanie Sabriny...ciągle zasłaniała twarz. W pewnym momencie nie wytrzymałem z ciekawości i zacząłem rozglądać po całej poczekalni, nie zauważyłem nikogo mi znajomego. Z resztą na holu nie było za dużo osób... dwie dziewczyny i jeden chłopak który dziwnie zerkał się w naszą stronę... nie mogłem go skojarzyć, w końcu przyszła mi myśl o Chrisie. Może to był on, przecież go nie widziałem tylko jak tchórz kryłem się u góry, ale mniejsza z tym... Nie wiedziałem co zrobić, podejść i mu powiedzieć kilka gorzkich słów czy siedzieć i patrzeć na jego ruch w naszą stronę... no ale nawet gdy bym podszedł do niego to i tak nie mam pewności czy to on, przecież tak jak mówiłem go nie widziałem... W końcu nie wytrzymałem i spytałem się Sabriny o co chodzi z tym zakrywaniem twarzy...
-Kobieto wstydzisz się swojego wyglądu, że tak się zakrywasz...
-Nie... a coś sugerujesz?
-Nie... tylko się pytam bo tak dziwnie zakrywasz twarz... czy to przed tym facetem...?-spojrzałem na nieznanego mężczyznę
-Tak... to jest właśnie Chris, przynajmniej tak mi się wydaje... mam wrażenie, że ciągle się tu patrzy...
-Ja też... zadzwonię do chłopaków kiedy będą, spóźniają się już ponad 20 minut...
-No ok... idź a ja pójdę do łazienki...
-Tylko tam na siebie uważaj...
-No raczej kibel mnie tam nie wciągnie...
-Ja to się nie boję o tej kibel tylko bardziej o tego faceta...
-Już idź do nich dzwoń...-pocałowałem ją w czoło i wyszedłem na zewnątrz...
Okazało się, że nasi chłopacy nie byli tacy mądrzy i nie wyjechali prędzej... to było oczywiste, że o tej godzinie będą korki... w końcu nie którzy ludzie wracają z pracy!

Perspektywa Sabriny...

Dostałam buziaka w czoło od Natha i pobiegłam do łazienki załatwić oczywiste sprawy... gdy wyszłam zastałam Chrisa stojącego pod nimi....
-Mówiłem, że cię znajdę...
-Czy ty nie możesz zrozumieć, że z nami to już koniec...
-A co teraz gwiazdorzy cię interesują...-wepchnął mnie spowrotem do łazienki, szybko uciekłam do jednych z kabin i zamknęłam się... wybrałam szybko numer Natha i zadzwoniłam... po dwóch sygnałach odebrał...
-Nath wejdź szybko do damskiej toalety, proszę...
-Dziwna ta propozycja, no ale ok...
-Tylko proszę uważaj jak do niej wejdziesz... on tu jest...-powiedziałam po cichu i rozłączyłam się, nie trzeba było długo na niego czekać, po około 5 minutach przyszedł... a Chris ciągle walił pięściami do mojej kabiny...
-Przepraszam pana, ale to damska toaleta...
-I co cię to obchodzi...
-A to, że gdy nacisnę tą zieloną słuchawkę to zjawią się piękni panowie w czarnych ubraniach z plakietką ,,policja" w pięć sekund...

Perspektywa Nathana...

 -A to, że gdy nacisnę tą zieloną słuchawkę to zjawią się piękni panowie w czarnych ubraniach z plakietką ,,policja" w pięć sekund...-powiedziałem z kpiną w głosie... myślałem, że podejdzie do mnie i dojdzie do rękoczynów... lecz nie, przeszedł koło mnie i szturchnął tylko ramieniem.... podszedłem do kabiny w której siedziała wystraszona dziewczyna... otworzyła szybko drzwi i wtuliła się we mnie, powiedziała po cichu ,,dziękuje" i wyszliśmy z toalety...  gdy byliśmy już w poczekalni ludzie zaczęli się dziwnie na nas patrzeć... cała nasza paczka która w końcu przyjechała także... chyba myśleli, że my ten tegos...  spojrzałem na nich a oni zaczęli gwizdać i głupkowato uśmiechać... spojrzałem na nich z pogardą w oczach... zrobili dziwne miny i zaczęli się na siebie patrzeć z nie zrozumieniem...

sobota, 9 lutego 2013

Rozdział 8

Wstałam i się ubrałam... wzięłam w rękę grzebień i pobiegłam na dół do łazienki, bo u góry Nath siedział... wyszłam z łazienki nadal czesząc się... nagle poczułam jak ktoś zakrywa mi oczy...
-Taa... i teraz powiedz mi kim jestem...
-Jesteśmy tylko my w domu, czyli ja i ty Nath... więc raczej nikt inny...
-No co ty nie powiesz... a jak powiem, że mówię za tą osobę co ci zakrywa oczy...
-Aha... No to inna sytuacja...
-Jedna podpowiedz... ktoś z The Wanted...
-Aha...-zaczęłam macać nieznaną osobę po włosach, no ale chwila... ta osoba ich nie miała... więc jak myślicie kto to by mógł być...
-Max, puść mnie...
-Mówiłem, że zgadnie...-odrzekł śmiejący się Nath...
-Dobra mniejsza z tym, przyszedłem coś ci powiedzieć...-Max skierowałam się do mnie- dzisiaj muszą się stawić na próbach wszystkie tancerki... przyjdziesz..?
-O której godzinie...
-O 16.30... mam nadzieje że przyjdziesz...
-Przyjdę...
Nath poszedł odprowadzić Maxa... usiadłam bezradnie w salonie na kanapie... dobrze wiedziałam, że gdy pójdę na próby, to zobaczą mojego sińca... a w tedy nie będzie za dobrze wszystko się wyda... a właśnie on chyba nie wiedział gdzie mieszkam... zapewne Nath mu powiedział...
-I jak tam twój siniak...?
-Ahh... nawet mi nie mów... muszę założyć jakąś bluzkę żeby nie było widać...- po chwili ciszy dodałam-Powiedziałeś Maxowi gdzie jestem....
-No tak, ale nie bądź zła... musiałem, wypytywał się mnie...
-Nie no ok... dobra idę poszukać jakiegoś stroju na próby...
Poszłam na górę do swojej sypialni i zaczęłam szukać odpowiedniego stroju na przykrycie siniaka... znalazłam bluzę, tylko szkoda, że na długi rękaw... najwyżej podwinę rękawy... jak zawszę... i czarne spodnie, położyłam ubrania na fotelu, uczesałam się i poszłam zjeść śniadanie... weszłam do kuchni i zobaczyłam naleśniki...
-Oj mam nadzieję, że chociaż jeden jest dla mnie...-zaśmiałam się cicho pod nosem...
-No pewnie, bierz ile chcesz...
-Ok... Dziękuje...-zaczęłam jeść, po około 5 minutach dołączył się do mnie Nath...Po zjedzeniu poszłam do sypialni po laptopa...
-Weź moją komórkę , jest w moim pokoju na stoliku nocnym...-usłyszałam krzyk Natha z dołu, na to nic nie odpowiedziałam tylko poszłam po jego rzecz... W pokoju zobaczyłam czystość... nie powiem ale byłam miło zaskoczona... zazwyczaj w pokojach chłopaków jest burdel... no cóż, wzięłam komórkę i swojego laptopa, pobiegłam na dół do salonu...
-Przyniosłam twój skarb...-podałam mu komórkę
-Taa skarb... jest jedna rzecz, a może osoba która jest ważniejsza niż komórka...-powiedział szeptem, po chwili było widać, że żałował swoich słów...
-Ooo, ciekawe... mogę się dowiedzieć kto ma taki zaszczyt...

Perspektywa Natha...

 -Ooo, ciekawe... mogę się dowiedzieć kto ma taki zaszczyt...-odparła, nie powiem że mnie to nie zaskoczyło... myślałem, że mnie nie usłyszała... nie wiedziałem co jej powiedzieć, przecież nie mogę jej powiedzieć prosto z mostu, że się w niej zakochałem... pomyślałaby, że jestem debilem... po chwili przerwy odparłem...:
-Zapewne dowiesz się tego niedługo...

Perspektywa Sabriny...

 -Zapewne dowiesz się tego niedługo...-usiadłam z obojętnością obok niego z laptopem i zaczęłam pisać na twitterze... pisałam z wieloma ludźmi... w pewnym momencie napisała do mnie osoba z Polski...(zaznaczam to, że Nath nie wie o tym, że pochodzę z Polski...) odpisałam na jej pytanie dotyczące tańca, Nath zrobił zdziwioną minę...
-Sory, że zajrzałem... ale skąd znasz język polski...?
-Eee, to ja ci nie mówiłam...
-O czym nie mówiłaś... ile ty jeszcze rzeczy przede mną ukrywasz...
-No bo ja się nie urodziłam w Londynie, tylko w Polsce...
-Aha... jeszcze masz przede mną jakieś tajemnice...
-Nie, sory że ci nie powiedziałam, zapomniałam...
-No ale teraz przynajmniej wiem skąd ty masz taką urodę... w Londynie nie spotka się tak urodziwych dziewczyn jak ty...-trochę zdziwiły mnie te słowa... na te słowa nic nie odpowiedziałam tylko się zarumieniłam i zaczęłam znów patrzeć się w laptopa...

O 15.30...

Pobiegłam szybko się ubrać w naszykowane ciuchy... złapałam w rękę torbę i pobiegła do auta w którym czekał już Nath...

poniedziałek, 4 lutego 2013

Rozdział 7

 Siedziałam w objęciach Natha przez około godzinę. Nie miałam chęci się ruszać, z resztą jaka dziewczyna chciałaby odejść z takich objęć. Po chwili siedzenia w ciszy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Zerwałam głowę do góry, spoglądając jednocześnie na drzwi. Chris mnie znalazł- tylko i wyłącznie to zdanie chodziło mi teraz po głowię. Nie miałam pojęcia w jaki sposób i jak. Podniosłam głowę do góry, zerkając przy tym na Natha oczami pełnymi łez.
-Idź na górę, ja otworze...- pokiwałam głową, i powoli podniosłam się z kanapy z pomocą
Natha. Podreptałam powoli schodami do góry. Usłyszałam męski głos, niby znajomy.. Nie byłam pewna czy to Chris. Bezszelestnie zamknęłam drzwi do tymczasowego pokoju...

Perspektywa Natha...

Uchyliłem ostrożnie drzwi z obawą zobaczenia nieproszonego gościa. Serce waliło mi przy tym jak nigdy. Niby jestem facetem, a przy takich chwilach nie mam pojęcia jak się zachować, i jak chronić osoby na których mi zależy. Na szczęście za drzwiami ujrzałem Maxa, który aż skakał z radości. Zapewne dlatego, że odwołano treningi, podobno ich nie cierpi. Ale nie jestem pewien, przynajmniej tak chłopacy mnie poinformowali..
-No cześć.. Sory, że tak spytam.. Ale co ty tu robisz.?-spytałem z podejrzliwością
-Chciałem zobaczyć co ci się stało, ewentualnie coś pomóc. Ale jak dobrze widzę , to twoje noga jest cała i zdrowa..-udał zamyślonego
-Choć do środka. Postaram ci się w miarę możliwości wszystko wyjaśnić..-otworzyłem szerzej drzwi by mógł wejść..
-Mam taką nadzieje...-i znów odezwał się we mnie ten strach
Usiedliśmy na kanapie,Max się dziwnie na mnie spojrzał... on umie to rozpoznać kiedy jest coś nie tak, nie mam pojęcia jak on to robi...
-No młody, gadaj co jest nie tak...
-Wolałbym o tym nie mówić...
-To chociaż powiedź mi dlaczego nas okłamałeś...
-Bo jedna z tancerek nie mogła się stawić na próbie...
-No to mogłeś to powiedzieć... a nie kłamać nas wszystkich...
-Tak wiem... ale ona chciała iść...
-Aha ... teraz to już na pewno nic nie rozumiem...
-No bo... ohhh... nie mogę za bardzo ci powiedzieć...
-Człowieku... powiedz chociaż tak abym coś zrozumiał...
-Bo Sabrina nie mogła przyjść na próby, ponieważ ma pewne problemy... i można powiedzieć, że się ledwo rusza...
-Aha, muszę powiedzieć że to jest trochę dziwne...
-Ahh...
-A ja młody myślę swoje na ten temat...
-A mogę się dowiedzieć co takiego chodzi ci po tej twojej głowie...?
-Ja po prostu myślę, że się zakochałeś lub zauroczyłeś.... pomagasz jej na wszystkie sposoby aby tylko być przy niej...
-Ja już sam nie wiem co myśleć...
-Ja wiem swoje... dobra muszę iść... chłopacy na mnie w domu czekają...
-Modlę się , aby był cały...-zacząłem się śmiać, Max razem ze mną... pożegnałem się z kolegom i pobiegłem do Sabriny na górę... podeszłem do drzwi jej sypialni...

Perspektywa Sabriny

Siedziałam na łóżku po turecku, z słuchawkami w uszach... słuchałam mojej ulubionej piosenki Kiss Me - Ed Sheerana( nie wiem dlaczego ale uwielbiam jego głos...) w pewnym momencie usłyszałam pukanie do drzwi...
-Proszę...- zobaczyłam uśmiechniętego Natha, wchodzącego przez drzwi...-Kto to był...?
-Max... przyszedł przeprowadzić przesłuchanie-usiadł przy mnie na łóżku i wziął jedną słuchawkę z mojego ucha i włożył do swojego...-Lubisz go słuchać...
-Tak, i to bardzo. To jest jeden z moich idoli.. Ale mniejsza z tym... Co mu powiedziałeś o tej sytuacji..?
-Całą prawdę...-spojrzałam na niego wielkimi oczami- Ale trochę pokłamałem...-odetchnęłam z ulgą...-Pominąłem pewne fragmenty, np. ten, że jesteś u mnie w domu...
-Aha... Nawet nie wiesz jak się bałam, że to mógł być Chris...
-Tym razem bym go do ciebie nie dopuścił...-spojrzałam na niego i lekko się uśmiechnęłam... Siedzieliśmy i gadaliśmy jeszcze około godziny...  a reszta dnia minęła jak zawsze...

niedziela, 3 lutego 2013

Rozdział 6

*** Następnego dnia...
Wstałam cała obolała, powoli się ubrałam(czapki nie założyłam) i poszłam do łazienki się uczesać i umyć...Następnie zeszłam na dół, Nath siedział przed telewizorem z laptopem...Był strasznie zajęty, można to było rozpoznać tym, że mnie nie zauważył... Usiadłam koło niego... Pomachałam mu ręką przed oczami... i w końcu zostałam zauważona...
-Ooo cześć...
-Hej... co tam oglądasz...
-Ahh... patrzę co się dzieje na świecie... Jak tam twój siniak...?
-Nawet na niego nie patrzałam ... nie chciałam sobie o tym przypominać...-spojrzałam w dół... nie chciałam aby widział moich łez...
-Sory... ale musiałem spytać, mam krem na siniaki...zaraz przyjdę...-odłożył laptopa na bok i poszedł do kuchni po maść...Przyszedł po około 5 minutach... Usiadł na wprost mnie i odchylił mi lekko bluzkę...
-Sińca to ty masz...
-Nie pocieszasz...
-Tak wiem... -uśmiechnął się i usiadł normalnie... a ja musiałam siedzieć z odkrytym ramieniem, aby maść wyschła... musiało to komicznie wyglądać...
-Mamy dzisiaj próby...?
-Nie zostały odwołane... za dwa dni się zaczną...
-Z jakiego powodu?
-Z mojego...
-Nie rozumiem...
-Skłamałem, że zrobiłem sobie coś w nogę... abyś nie musiała tańczyć...
-Przecież dałabym rade...
-Ta jasne, jak teraz ledwo się ruszasz...
-Nie prawda... No może trochę...
-No widzisz... bo myślisz że ja głupi jestem aby nie poznać tego, że nie możesz się ruszyć i nie masz pięknego uśmiechu na twarzy...
-Ja się ciesze tylko w tedy gdy mam powody... -na te słowa tylko się uśmiechnął i zaczął oglądać film... w pewnym momencie usłyszałam dzwonek mojego telefonu, chciałam się ruszyć... lecz nie mogłam, że ja ją musiałam zostawić w pokoju... i to jeszcze na górze...
-Poczekaj ja ci po nią pójdę...-w końcu Nath się zlitował...
-Nie ma mowy, siedź na tyłku... powoli ale po nią pójdę...
-To ty siedź na tyłku... -pobiegł na górę po mój telefon, czy on musi być taki uparty...po chwili przyszedł z moim telefonem...- Fajny dzwonek... Tak szczerze mogłem nie przynosić tego telefonu...-podał mi go, a na wyświetlaczu było zdjęcie Chrisa... nie wiedziałam co zrobić, odebrać czy odrzucić...nagle naszło mnie jedno jedyne pytanie, które powiedziałam na głos...
-Skąd on ma mój numer telefonu...?
-A teraz ja ci zadam pytanie... skąd ty masz jego numer...?
-On nigdy nie zmienia numeru telefonu... po prostu przepisałam sobie na wszelki wypadek ze starego telefonu...
-Aha... Może jest jakaś następna osoba która cię nie lubi i mu podała...
-Nie raczej nie... przynajmniej nikt mi na myśl nie przychodzi...-telefon dzwonił na okrągło przez godzinę... aż w końcu wkurzyłam się i go odebrałam...
-Hej śliczna...
-Czego znowu ode mnie chcesz...?
-Gdzie ty jesteś... byłem u ciebie w domu i pusto...-powiedział groźniejszym głosem....
-Tam gdzie mnie nie znajdziesz...
-A założysz się... i tak kiedyś się spotkamy, np. w sklepie...
-Proszę zostaw mnie w spokoju...-powiedziałam te słowa prawie przez łzy, Nath siedział obok mnie i przyglądał się całej sytuacji...-na pewno znajdziesz sobie inną dziewczynę...-na te słowa nic nie odpowiedział tylko się rozłączył... a ja jak zwykle się popłakałam...Nath się do mnie przysunął i przytulił...
-Tak jak mówiłem mogłem  nie przynosić tego głupiego telefonu...
-I znowu to robisz...
-Czyli co..?
-Obwiniasz się o byle co... to nie twoja wina, najwyraźniej tak musi być...