niedziela, 25 sierpnia 2013

Rozdział 64

Podreptałem do łazienki uczesać niesforne włosy i zmyć wszystkie smutki. W miarę nadający się do życia, zjadłem śniadanie. Byłem miło zaskoczony gdy na dole nie zauważyłem ani jednej osoby. Zerknąłem na zegarek. Ósma. Powinni już wstać. Zajrzałem do pokoju Toma, a następnie reszty. Nikogo nie było. Byłem sam w domu. Usiadłem przed laptopem z herbatą w ręku. Miałam głupią nadzieje na znalezienie czegoś na temat Sabriny. Tak, dziwny jestem.. Wiem.
***
Wpisałem w wyszukiwarkę Sabrina Cheney. Ku mojemu zaskoczeniu jak i uldze wyskoczyło parę stron. Na pierwszej ukazały się jej początkowe osiągnięcia w tańcu. Jak dobrze rozpoznałem miała 10 lat lub mniej. Na pewno nie więcej. Wspaniale radziła sobie na parkiecie. Niestety w tych zawodach zajęła czwarte miejsce. Gdy powiadomiono ją o zajętym miejscu wtuliła twarz w swoją matkę i zaczęła płakać. Wiem doskonale jaki to wielki cios dla dziecka. Dowiedzenie się o przegranej.. Wiele godzin poświęcone na treningi, czas poświęcony swojej pasji... Dziecko w pierwszej chwili będzie uważało to za stratę czasu i niepotrzebny wkład pracy. Ale gdy podrośnie, zauważy jednak, że każdy występ daje w pewnym sensie doświadczenie. Zaczynamy oswajać się na scenie. Nie zachowujemy się na niej jak szara myszka, tylko jak gwiazdka Hollywood. Sam nieraz tak miałem...
Następna strona. To samo, tylko inny konkurs. Zajęte trzecie miejsce. Co każda strona powiadamiała mnie tylko o zawodach w których brała udział. W końcu na co miałem więcej liczyć..? No właśnie, na nic.
Spojrzałem ostatni raz i.. Chwila. Ujrzałem u samej góry strony napis Czy Sykes jest aż tak nudnym kandydatem na chłopaka..? Zobacz pannę Cheney z nowym chłopakiem..! Nacisnąłem napis. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy były zdjęcia Sabriny. Ubrana w czarną bluzę, okulary na nosie i ulubione fioletowe spodnie. Jednak Chris nie jest tak głupi.. Starał się zamaskować jej twarz, lecz moja dziewczyna jest sprytniejsza. Na jednym z zdjęć było widocznie widać jak zerka na swoje czarne Nike i usiłuje nadepnąć na sznurowadło, co okazało się sukcesem. Gdy upadła okulary spadły, a przy podnoszeniu głowy kaptur także. Spojrzała oczami smutku w stronę obiektywu aparatu. Na jej twarzy można było wszystko wyczytać. Nie wyglądała na szczęśliwą z życia, tylko na załamaną. Na nieszczęście Chris się odwrócił i podniósł niby delikatnie ją za ramię. Ostatnie zdjęcie przedstawiało Sabrine odwróconą do jakiejś dziewczyny i coś mówiącą. Najwidoczniej prosiła o pomoc-pomyślałem. Pod zdjęciami skomentowano krótko zdjęcia..
Czyżby pannie Sabrinie Cheney znudził się znany piosenkarz Nathan James Sykes z The Wanted..? Na pierwszy rzut oka wyglądali na naprawdę szczęśliwą i zgraną parę która poradzi sobie ze wszystkimi trudnościami losu. Niestety.. Sabrina bez wiedzy swojego chłopaka wyjechała do Australii z swoim nowym przyjacielem. Czy mamy uważać związek Nathana i Sabriny za skończony..? Czy może to tylko chwila przerwy przy ich związku, aby przemyśleć pewne sprawy..?
Zapisałem adres strony i wznowiłem poszukiwania. Niestety nic więcej nie znalazłem. Wszystkie strony głosiły o konkursach lub wogóle innych osobach.

Perspektywa Sabriny

Gdy otworzyłam pierwszy raz oczy zaczęłam szukać dłonią Natha. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę gdzie jestem i co się dzieje. Co prawda odnalazłam chłopaka, lecz nie był to Sykes tylko Lanter. Odsunęłam się jak tylko najszybciej mogłam, czego skutkiem było spadnięcie z łóżka. Szybko się pozbierałam i zaczęłam szukać jakichkolwiek ciuchów do założenia. Niestety nic nie znalazłam i musiałam paradować w piżamie. Zbiegłam na dół w poszukiwaniu telefonu. Zauważyłam jedynie domowy. Podniosłam słuchawkę i pośpiesznie wybrałam numer na komórkę Natha. Odczekałam chwilę i nic. Cisza, dosłownie. Kabel z którego telefon pobierał prąd został odcięty. Znów zaczęłam szukać. Jak na pomoc mojemu nieszczęściu nic nie znalazłam. Usiadłam bezradnie na zimnych płytkach w kuchni i zaczęłam cicho płakać. Dlaczego zawsze ja musze mieć tak przesrane w życiu..? Najpierw mój kochany ojciec zostawił nas bez grosza i musiałyśmy razem z mamą prosić o pieniądze rodzinę. Później Chris zaczął się nademną znęcać fizycznie jak i psychicznie. Nieraz próbowałam się zabić, lecz zawsze pojawiła się moja żywicielka i mnie odratowała. Wylądowałam cztery razy w szpitalu przez moje wyczyny. Tylko jak na złość, udawało im się uratować moje nędzne życie. Następnie szczęście się lekko uśmiechnęło i przyjęto mnie na koncert The Wanted, gdzie poznałam Natha i przyniosłam mu tylko i wyłącznie problemy na głowę. Gdyby nie ja, mógłby znaleźć dziewczynę marzeń i mieć normalne życie.. Ale nie..! Musiał się uprzeć na mnie..! I na koniec, jak na dokładkę mojego pecha.. Zabicie mojej matki przez Chrisa. I co najlepsze..? Musze teraz z tym psychopatą siedzieć pod jednym dachem..! Doskonale wie jaki ból mi sprawia..! Jak zwykle poświęci wszystko ale żebym była tylko z nim do końca życia..
W moich histerycznym płaczu przerwała mi pani stewardess z samolotu. Tego przeklętego samolotu w którym zostałam tutaj przewieziona..!! Kobieta uklękła koło mnie i położyła ręce na ramionach..
-Nie przesadzaj. Na pewno aż tak źle cię nie traktuje. Rozumiem, może być trochę wściekły za ten twój incydent po wyjściu z samolotu, ale na pewno nie jest aż tak źle..!- pogłaskała mnie po policzku- Zazdroszczę ci.. Masz idealnego mężczyznę koło siebie.-pokręciła głową
-Idealnego..?! Znęcał się nademną, z resztą nadal to robi.. Zrujnował mi dom, pogruchotał nieraz moje kości i na dodatek zabił matkę..!!! Jak to jest ideał to ja jestem.. Królową ideału..!!!-wykrzyczałam jej w twarz
Nie mogła uwierzyć w to co usłyszała. Najwidoczniej Chris w pobliżu jej pokazywał innego siebie. Nie wspomniał o swoich wyczynach. Chyba najbardziej zaskoczyła ją ostatnia wiadomość. Nie dziwie się jej. Ja na początku także go widziałam za najlepszego chłopaka pod słońcem.. Lecz, pozory mylą. Niestety...

środa, 21 sierpnia 2013

Rozdział 63

-Znajdę cię, zobaczysz.
-Wierze w to..
Rozłączyłam się. Dobrze wiedziałam, że to pożegnanie długo by trwało. Zsunęłam się po ścianie, i usiadłam na zimnych płytkach. Po chwili drzwi otwarły się pod wpływem ostrego pchnięcia. W drzwiach stanął purpurowy od złości Chris.
 ***
I co ja miałam zrobić..? Sparaliżowana ze strachu zerknęłam na Chrisa. Ten za to nadal stał wpatrzony we mnie. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę z trzymania w ręce telefonu. Za późno aby go ukryć-pomyślałam-Zapewne już go zobaczył. Chłopak podszedł do mnie i pociągnął za włosy, przez co byłam zmuszona wstać w ziemi. Spojrzałam mu w oczy. Nadal było widać w nich ogarniającą go furię. Te łagodne brązowe oczy zmieniły się w czerń, która sygnalizowała o zbliżających się kłopotach. Usiłowałam schować telefon, lecz na marne. Chris zareagował natychmiastowo. Mój Samsung wylądował w koszu na śmieci, a razem z nim nadzieja na powrócenie do normalnego życia jak i Nathana. W oczach stanęły mi łzy, spojrzał błagalnie na chłopaka na co ten popchnął mnie w kierunku wyjścia z toalety. Chris wziął swój bagaż i udał się razem ze mną do czarnego auta. Zostałam (dosłownie) wrzucona na tylnie siedzenia.
Całą drogę spędziliśmy w ciszy, nawet radio nie zostało włączone. Nie miałam chęci z nim rozmawiać. Bała się wzbudzić w nim jeszcze większą wściekłość. Wtedy zapewne nawet lekarz nie mógł by mi pomóc. Wąchałabym kwiatki od spodu. Tak, zdecydowanie by tak było. Szczerze..? W tej chwili nie zależało mi na moim życiu, ale i tak bałam się śmierci. Dobrze wiem, że prędzej czy później on mnie zabije lub wykończy psychicznie. Przez następną godzinę podróży podziwiałam krajobraz za oknem.
Gdy wysiadłam z auta od razu zostałam złapana przez Chrisa za rękę i zaprowadzona na  jacht..? Chyba.. W tym dziadostwie siedziałam dobre dziesięć minut. Gdy stanęłam na piasku nagle cały świat zaczął wirować, a ja sama nie mogła nic na to poradzić. Chris wziął mnie na ręce i zaniósł do drewnianego domku znajdującego się jakieś pół kilometra dalej. O ostatnich siłach chłopak położył mnie na kanapie a sam udał się zamknąć drzwi, abym czasami nie uciekła. Po paru minutach przyniesiona walizkę Chrisa i jakieś papiery do podpisania. Chłopak na szybko złożył swój podpis i podszedł do mnie. Leżałam na boku prawie nie ruszając się. Moja głowa nadal odczuwała przejażdżkę.
Ukucnął na wprost mnie. Poprawił grzywkę i ucałował czule w czoło. Przyjrzał się wyrazowi mojej twarzy. Najwidoczniej było widać, że coś mi dolega. Poszedł na chwilę gdzieś. Nie musiałam się domyślać gdzie, ponieważ po chwili przybiegł z sokiem w ręce i kromką chleba. Pomógł mi usiąść i się najeść. Ręce trzęsły mi się jakbym nadużywała alkohol, nie potrafiłam utrzymać szklanki. Po najedzeniu się ponownie wziął mnie na ręce, tylko tym razem zaniósł na olbrzymie łóżko. Przytuliłam się do poduszki..
-Przebierz się chociaż.- rzucił na łóżko biało-czarną piżamę w kwiatki- Łazienka jest po drugiej stronie pokoju..
Wyszedł z pokoju. Ostrożnie wstałam i podreptałam się przebrać. W łazience jedna, jedyna myśl nie dawała mi spokoju. Dlaczego Chris stał się dla mnie nagle taki miły..? Niedawno chciał mnie zabić za telefon, a teraz pomaga mi się najeść i kładzie spać.. Może tliła się w nim nadzieja na ponowne zdobycie mojego serca..? Chociaż moim zdaniem go już tam nie było. Moje serce już dawno zostało w całości oddanemu temu jedynemu. A komu..? Proste pytanie i prosta odpowiedz: Nathan James Sykes. 
Wykąpana położyłam się w białej pościeli i natychmiastowo zasnęłam. To jest jedyny sposób na ucieknięcie od problemów które stwarza nam świat...

Perspektywa Nathana..

Po rozłączeniu się z Sabriną nie mogłem dojść do siebie. Patrzałem w jedno miejsce, nic do mnie nie docierało. I co teraz mam zrobić.?!
-Idź spać.. Jest środek nocy. Jutro pomyślimy nad tym wszystkim razem. Obiecuje, że zobaczysz ją w najbliższym czasie- powiedział Siva, poklepując mnie po ramieniu
-Ciekawe jak teraz zasnę..- odburknąłem
-Chociaż spróbuj. Nierób tego dla siebie, tylko dla niej. Jeśli się wyśpisz rano na pewno do głowy przyjdzie ci więcej pomysłów na znalezienie jej..-odparł Jay
Westchnąłem wyganiając wszystkich z pokoju. Po naleganiach Nareeshy zostawiłem uchylone drzwi. Bali się o mnie, rozumiem. Ale jednak trochę przesadzali.. Nie mam trzech lat.!
Całą noc wierciłem się w łóżku. Co prawda zasypiałem, lecz po paru minutach budziłem się oblany potem. Z snów nic nie pamiętam, pustka. W nocy nieraz przybiegała do mnie Nareesha i uspakajała. Pytała się co mi się stało, że krzyczę po nocach. Ale ja sam nie znałem odpowiedzi na to pytanie. To tylko koszmary-zazwyczaj odpowiadałem. Dobrze wiedziałem, że mi nie wierzy. A po czym to poznałem..? Po twarzy, jej oczy wszystko zdradzały..
W pierwszej chwili, gdy wstałem z łóżka moje nogi były jak z waty. Nie mogłem na nich ustać. Na szczęście dziwne uczucie szybko mnie opuściło, lecz na jego miejsce przyszedł smutek i pustka która była spowodowana porwaniem Sabriny. Nie mogłem o tym przestać myśleć. Wszystko mi o tym zdarzeniu przypominało, chociaż nie byłem w swoim domu tylko chłopaków. Niedługo znudzi im się niańczenie mnie, a wtedy będę mógł wrócić do swojego kąta i pogrążać w smutku.
Podreptałem do łazienki uczesać niesforne włosy i zmyć wszystkie smutki. W miarę nadający się do życia, zjadłem śniadanie. Byłem miło zaskoczony gdy na dole nie zauważyłem ani jednej osoby. Zerknąłem na zegarek. Ósma. Powinni już wstać. Zajrzałem do pokoju Toma, a następnie reszty. Nikogo nie było. Byłem sam w domu. Usiadłem przed laptopem z herbatą w ręku. Miałam głupią nadzieje na znalezienie czegoś na temat Sabriny. Tak, dziwny jestem.. Wiem.

niedziela, 4 sierpnia 2013

Rozdział 62

-Dałem Sabrinie naszyjnik dokładnie z takim sercem. Jak dobrze widzę, łańcuszek pewnie ciągle wisi jej na szyi. Lecz te kółeczko co zazwyczaj trzyma zawieszki po prostu się urwało, tak po prostu pozbawiło ją jedynej rzeczy przez którą mnie mogła zapamiętać..- pośpiesznie wytarł łzę, która spływała na jego policzku
-Ona zawsze będzie o tobie pamiętać..! Nawet nie myśl inaczej.!
-Nadzieja matką głupich..-wyszeptał
-..co nie przeszkadza jej być uroczą kochanką odważnych.-dodałem z odwagą
Nath podniósł głowę i spojrzał na mnie oczami smutku.
***
-Siva, musimy ją znaleźć. Nawet jeśli tego nie chce. Muszę..
Odebrałem od Sivy medalionik w kształcie serca i ruszyłem na piechotę do domu. Marzyłem o byciu, chociaż przez chwile sam. Sam ze swoimi myślami i problemami. Niestety, marzenia są marzeniami. One są trudne do spełnienia. Po chwili (nie wiem z skąd) przybiegła Nareesha. Z początku byłem zdziwiony, lecz po pewnym czasie kątem oka zauważyłem biegnącego Sive. Ten to zawsze coś wymyśli. Jak zawsze przytuliła mnie do siebie i wmawiała, że będzie wszystko dobrze. Choć ja i tak wiedziałem swoje.. Wiedziałem, że nie znajdę jej za szybko. On zawsze dopinał wszystko na ostatni guzik. Nie było sensu nawet mieć nadziei na zobaczenie jej w tym roku.
Dziewczyna zaprowadziła mnie do domu na siłę. Pragnąłem (tak jak mówiłem) być sam ze sobą. Gdy dotarłem do tego przeklętego miejsca pobiegłem do swojego pokoju i zamknąłem się w nim. Położyłem się na łóżku i patrzałem w sufit. Wyobrażałem, jak by wyglądało życie gdybym poszedł razem z Sabriną po koncercie na dwór. Jaka byłaby szczęśliwa i zadowolona z życia. Wszystko byłoby okej, a ja nadal bym miał ją przy sobie. Wiem, że jestem nadopiekuńczy ale.. Kocham ją i nie chce aby ktoś zrobił jej krzywdę.
Spojrzałem na telefon leżący na parapecie. Przyszła jakaś wiadomość. Ehem, już nawet wiem skąd. Wróżka Elwira chce mi zapewne powiedzieć o osobie z którą spędzę resztę życia. A, że ja znalazłem tą osobę nie będę ruszał dupy z łóżka.. Więc, idę spać. Może to tylko zły sen..?

Perspektywa Sabriny

Ktoś zaczął mnie budzić. Pierwszą osobą która przyszła mi na myśl był Nath, ale po chwili zdałam sobie sprawę, że to Chris. Gdy otworzyłam oczy moje domysły niestety się spełniły. Odskoczyłam na drugi koniec fotelu. Ten jak ma w zwyczaju podśmiewał się pod nosem. Kazał założyć mi okulary i bluzę. Na początku odmawiałam, lecz gdy wspomniał o wyspie i tym, że będziemy sami.. Musiałam. Gdy wyszłam z samolotu było pełno osób z aparatami i (o dziwo) moimi zdjęciami z Nathanem. Chris zarzucił mi jeszcze kaptur na głowę. Gdy postawiłam pierwsze kroki na ziemi rozejrzałam się po twarzach dziewczyn. Jak by tu ich wykorzystać-pomyślałam. Przez przypadek raczej nie mogłam odpiąć buzy i jej zrzucić.. Ale okulary mogły by się zrzucić. Tylko ten.. jak..? A może po prostu je zdejmę jak uda mi się nie być przed Chrisem, tylko za nim..? Nikłe do udania, lecz możliwe. Nadepnęłam sznurówkę u drugiego buta. Lekko się potknęłam, a okulary same spadły.. Podniosłam głowę i co mojej uciesze spadł także kaptur. Chris od razu się odwrócił i spojrzał wzrokiem mordercy. Podszedł powoli do mnie i wziął pod ramie wypowiadając cicho pożałujesz tego. Fanki momentalnie zaczęły krzyczeć i robić mi zdjęcia. Chłopak nic sobie z nich nie zrobił. A ja przechodziłam koło nich patrząc jakby skazywali mnie na kare śmierci. Nawet raz spojrzałam na dziewczynę i powiedziałam pomóż mi, proszę. Ona rozejrzała się zdezorientowana i powiedziała coś na ucho koleżance.
Chris poszedł do recepcji, a ja udałam, że źle się czuje. Więc musiał mnie posadzić na najbliższym krześle. Gdy byłam z nim w związku nieraz czułam się słabo, więc wiedział co nieco o moim organizmie. Gdy tylko się odwrócił ja pobiegłam do toalety i znów wybrałam numer Natha. Pierwsze połączenie, nie odebrał. Drugie..
-Halo..?-usłyszałam zaspany głos ukochanego
Ten cudowny głos, naprawdę to ten głos..!! W końcu..! Z wrażenia podskoczyłam w miejscu. Właśnie w tej chwili, jak nigdy miałam ochotę wtulić twarz w jego tors i się nie odrywać do końca życia.
-Nath..! Proszę przyjedź po mnie, proszę..-mówiłam przez łzy, dobrze wiedziałam co mnie czeka na wyspie
-Mogę już po ciebie wyjechać, tylko powiedz gdzie jesteś dokładnie. Wiem, że Chris cię ode mnie zabrał. Widziałem nagra.. Jay kurwa zamknij się..!-usłyszałam trzaśnięcie drzwiami- Sabrina dzwoni, zamknij się.. Widziałem nagrania z kamer, nic ci nie jest..?-powiedział wszystko na jednym tchu
-Wiem, że jestem w Australii i będę przez niego wywieziona na jakąś wyspę.. Nazwy mi nie powiedział. Robiłam wszystko aby dać ci jakieś znaki, lecz nie miałam jak. Dzwoniłam do ciebie niedawno ale nie odebrałeś.
-Tak prawda. Zostawiłem komórkę w domu, jechałem wtedy zobaczyć te nagrania. Odnajdę cię zobaczysz..- powiedział załamanym głosem, był bliski płaczu
-Nath, odnajdziesz.- powiedziałam po cichu
-Obiecaj mi coś. Nie zapomnij o mnie.
-Nath nigdy nie zapomnę.-dotknęłam łańcuszka który znajduje się na mojej szyi, szukałam dłońmi serduszka- O nie.. Gdzie ono jest..-powiedziałam pół głosem, nadal szukając dłońmi zawieszki w kształcie serca- Nath zgubiłam je..
-Wiem.. Znalazłem. Było w miejscu gdzie Chris cię znalazł. Proszę, nie zapomnij o mnie.. Proszę.
-Nath, kocham cię pamiętaj. Nigdy nie zapomnę, ty ukradłeś moją połówkę. Pamiętaj ty masz moją część przy sobie. Musze iść.
-Znajdę cię, zobaczysz.
-Wierze w to..
Rozłączyłam się. Dobrze wiedziałam, że to pożegnanie długo by trwało. Zsunęłam się po ścianie, i usiadłam na zimnych płytkach. Po chwili drzwi otwarły się pod wpływem ostrego pchnięcia. W drzwiach stanął purpurowy od złości Chris.