sobota, 26 stycznia 2013

Rozdział 5

Otworzyłam i zobaczyłam wściekłego chłopaka...wepchnął się do domu, a mnie popchnął na ścianę...spuściłam się po niej na podłogę... po chwili wstałam...
-I co myślałaś, że się skryjesz... zobaczysz pożałujesz, że mnie zdradziłaś...
-Ja cię nie zdradziłam...To był mój kolega...chyba mam prawo chodzić z przyjaciółmi do kawiarni...
-Z przyjaciółmi...a to nie był przyjaciel...
-Ty każdego chłopaka który koło mnie przejdzie traktujesz jako wroga...a po za tym nie powinno cię teraz obchodzić z kim chodzę bo zerwała z tobą...
-Oj kochana ze mną się nie zrywa... ze mną zostaniesz do końca życia...-pocałował mnie na przymus...
-Ooo...jak to, dziewczyna nie chce się ze mną całować... nie dobrze...-znowu to zrobił tylko tym razem przycisnął mnie do ściany abym nie mogła się ruszyć, ani wyrwać...Zaczęłam go odpychać, ale był za silny...
W końcu wpadłam na pomysł wyślizgnięcia mu się poprzez ukucnięcie i wyjście pomiędzy jego nogami albo zboku...Chciałam to zrobić...prawie by mi się udało gdyby nie ten jego refleks...był za szybki i złapał mnie w biodrach...
-Puść mnie...ty nie rozumiesz, że się zmieniłeś...od naszego pierwszego spotkania...
-Ja się nie zmieniłem... tylko ty...
-Ja... to ty zacząłeś mnie bić i znęcać się... zapewne gdybym się nie przeprowadziła to by doszło to dalej...
-To ty sobie to ubzdurałaś...
-A teraz to co robisz...Już mi nabiłeś siniaka na nodze...Przestań to w końcu robić...
-Ja nic nie robię...
-Tak to puść moje biodra...to boli...
-A to boli...-uderzył mnie z całej siły w ramie...chyba coś mi w nie zrobił ale nie byłam pewna...
-I mówisz, że się nade mną nie znęcasz...a to...to co było...-pocałował mnie...
-Tylko lekko cię dotknąłem...muszę iść bo brat czeka... ale jutro przyjadę na dłużej...-puścił mnie, a ja upadłam na podłogę...zatrzasnął za sobą drzwi...od razu przybiegł do mnie Nath... zamknął drzwi na klucz i uklęknął przy mnie...
-Nawet nie wiesz jak żałuje, że się schowałem jak tchórz...
-I dobrze... jeszcze ty byś tak skończył jak ja...a w tedy to ja bym sobie nie wybaczyła...
-A jak twoje ramię...
-Chyba nie za dobrze...-Nath dotknął mi je, aby zobaczyć czy jest rzeczywiście aż tak źle...-Ałł...-poleciała mi łza po policzku...
-Co ja zrobiłem...dzisiaj śpisz u nas w domu... jak jutro by miał przyjść to ja nie chce wiedzieć co mógłby ci zrobić...
-Weś przestań... jeszcze zobaczy, że wchodzę do ciebie do domu i ciebie będzie nachodził...
-Albo ja zostaje u ciebie w domu i ciebie pilnuje... co wybierasz...-Nie odezwałam się, tylko spuściłam głowę w dół-Więc jedziesz do mnie do domu...choć się spakujesz...-Złapał mnie za zdrowe ramię i podniósł z podłogi.
Poszliśmy do mojej sypialni, zaczęłam się pakować a Nath poszedł do łazienki...Akurat gdy wszedł do mojego pokoju, dotknęłam się ramienia i zgięłam z bólu...
-Aha...To jeszcze wstąpimy na pogotowie aby zobaczyli na twoje ramię...
-Dziękuje...
-Nie masz za co... mogłem tego uniknąć wchodząc do salo...
-Nath wyglądał byś gorzej niż ja w tej chwili...-spojrzałam w jego oczy i mocno przytuliłam... on jak zwykle był ostrożny na moje ramię...
-Jedźmy już stąd...-wziął moją torbę i wyszliśmy z mojego domu...Nath włożył torbę do bagażnika i pojechaliśmy do jego domu...
-Dlaczego on cię tak dręczy...?
-Ponieważ, uważa że żadna dziewczyna nie może z nim zerwać...
-Dziwne...
-Też tak uważam...Ale co ja zawiniłam, że musiałam takiego debila spotkać w życiu... co prawda na początku go kochałam, ale potem on się zaczął zmieniać...stał się w ogóle innym człowiekiem niż na początku...!
-Też tak miałem z dziewczyną, tylko z nią zerwałem , straciłem kontakt... nie śledziła mnie... można powiedzieć, że ją już nawet nie obchodziłem...
-No widzisz ja tak lekko w życiu nie miałam...Najpierw rozstanie z rodziną, by spełnić swoje marzenia...a potem spotkanie jego...
Resztę drogi siedziałam cicho i płakałam... Nath się mi nie dziwił, więc się nie odzywał...po drodze wstąpiliśmy tak jak mówił na pogotowie, okazało się że mam po prostu siniaka... takiego większego...mam nie nadwyrężać ramienia... i tyle... dobrze, że nic gorszego...dojechaliśmy do domu...Nath zaprosił mnie do mojej tymczasowej sypialni.Od razu położyłam się spać...

Rozdział 4

*** Po około 2 męczących godzinach...

Zostałam zaproszona przez chłopaków na basen...ale się nie zgodziłam, byłam za bardzo obolała i zmęczona...I do tego głowa mnie bolała...Tak naprawdę to na nogach nie mogła ustać... Jak zwykle Nath był wyznaczony na odwiezienie mnie... po jego minie było widać, że nie chce mu się jechać na basen...
Cała drogę spędziliśmy w ciszy...każdy był zmęczony było widać to po Nathanie... można powiedzieć, że zasypiał przy kierownicy...
-Nath może się zamienimy... bo widzę, że ci się trochę chce spać...
-Zaraz dojedziemy... wytrzymam...
-A może włączymy radio zawsze mniej będzie chciało ci się spać...
-No ok... tylko żebym wiedział jak się włącza...-Spojrzał na radio...-Jak by co to samochód Toma...
-Aha...Poczekaj to coś wykombinuje...-zaczęłam grzebać przy radiu... w końcu je włączyłam...tylko szukanie stacji... to był większy problem...Znalazłam po około 5 minutach...-Ha...mówiłam, że mi się uda...
-Taa... Też bym sobie poradził,jak bym wszystkie guziki naciskał...
-Nie wszystkie...jeszcze dwóch nie naciskałam... bo wiedziałam do czego służą...
-Ty geniuszu...-na to się tylko zaśmiałam...
Po około 10 minutach dojechaliśmy pod mój dom...
-A może wejdziesz na kawę albo coś...
-Nie no co ty... nie będę ci się wpraszał...
-Weś przestań...-zrobiłam minę zbitego psiaka...
-No jak nalegasz...-wszedł do środka, a ja od razu zaczęłam ogarniać salon z moich ciuchów... co prawda nie było ich dużo ale nie wypada...
-Poczekaj zaraz przyjdę tylko to zaniosę na górę...dosłownie pięć minut...-i szybko pobiegłam i zaniosłam moje ciuchy do góry... od razu wepchnęłam je do szafy...i zeszłam na dół... zastałam Natha przy moim laptopie oglądającego tło na którym jestem z moim bratem...
-To twój chłopak...?
-Nie no co ty... brat...
-Aha...-coś czuje, że gdybym powiedziała, że to chłopak to już go by nie było w domu...
-Co chcesz do picia... tylko ci powiem, że nie mam kawy bo nie lubię...
-Ja tak samo...a herbatę...
-Taa... to już mam...-poszłam do kuchni,a za mną Nath...
-Dawno tu już mieszkasz...?
-Nie...może około pół roku...A ty..?
-Też coś tak będzie...
-Aha...-Zrobiłam herbatę i poszliśmy do salonu.usiedliśmy na kanapie i włąnczyliśmy telewizor. Akurat było na stacji muzycznej... leciała piosenka The Wanted-I Found You...scena pocałunku...
-Weś to przełącz...-powiedział lekko zdenerwowany Nath...
-Aż tak tego nie lubisz...
-Taa... nie wiesz o co chodzi...przez to pokłóciłem się z moim kolegom...nie będę ci tym zawracał głowy...- przełączyłam na program dalej... i odwróciłam głowę do Natha...
-Ja nie chce cię naciskać ale mamy czas...więc możesz mówić...
-Nie dasz mi z tym spokoju, prawda?-pokiwałam mu na to głową...-No więc tak, gdy wszedłem na plan nagraniowy dowiedziałem się o ich zamiarze...no wiesz...
-No tak... mów dalej...
-Ja tak naprawdę nie chciałem tego robić... nie kapuje tego jak aktorzy mogą robić to z nieznaną osobą... a potem normalnie z nią rozmawiać... gdy było już po tej scenie i w ogóle po całym zdarzeniu...jak teledysk został wysłany do internetu... to dowiedziałem się, że to jest dziewczyna mojego kolegi...on się na mnie wściekł i zrobił awanturę na twitterze... i cały świat się o tym dowiedział... myślałem, że się zapadnę pod ziemię...
-Jakby nie mógł po prostu się z tobą spotkać i wszystko sobie powyjaśniać... próbowałeś się mu wytłumaczyć...
-Tak...ale on mnie za każdym razem odrzucał...
-Dobra zmieńmy temat, bo trochę ponuro się zrobiło...
W tej chwili usłyszałam dzwonek do drzwi...zobaczyłam mojego dawnego chłopaka Chrisa...(zerwałam z nim ponad pół roku temu... potem zaczął się nade mną znęcać... następpnie się przeprowadziłam z dala od niego...)Stanęłam bezruchu na korytarzu... po minucie ocknęłam się i spojrzałam na Natha... on przybiegł do mnie i spojrzał kto stoi przy drzwiach...
-Kto to...?
-Mój dawny chłopak... uciekłam od niego tutaj... jak on mnie tu znalazł...
-Masz zamiar mu otworzyć...?
-Chyba nie mam innego wyjścia...tylko jak on ciebie tu zobaczy...
-To ja uciekam na górę gdzieś się schować...a ty mu otwieraj...
-No ok..-powiedziałam niepewnie, bo wiedziałam do czego jest zdolny Chris...

wtorek, 22 stycznia 2013

Rozdział 3

Całą drogę starałam się być cicho, nie chciałam powiedzieć do Natha coś głupiego...żeby go czasami do siebie nie zrazić...Ale niestety mi się to nie udało...
-Dziwie ci się...-odrzekł Nath, który patrzał ciągle przed siebie...
-Czego...?
-Tego, że mnie nie znasz a wsiadłaś ze mną do auta...-na to nic nie powiedziałam tylko się po cichu zaśmiałam, on z resztą też...Nagle telefon Natha zadzwonił...
,,No hej Max, czego chcesz...jestem łagodny,mów do rzeczy...no jedzie ze mną...ty nawet nie wiesz jaki kawał drogi muszę się cofać aby tam dojechać... no ale musimy...już zawracam..''
-Oni mnie dobijają... ciekawe gdzie ja teraz zawrócę...
-Co się stało...?
-Zaczęłaś się bać...?
-Nie...-choć w głębi trochę mnie to niepokoiło-Ciekawość mnie zżera...
-Nasz choreograf nie może przyjechać na tą sale co planowaliśmy...
-Daleko to...?
-Tak szczerze...to jest niedaleko od twojego domu...więc dalekawo...
-Ohh, jak na złość człowiekowi...i jeszcze nie ma gdzie zawrócić...
-Chwila na parkingu zawrócę... jak dobrze pamiętam to jest niedaleko...
-Przynajmniej coś na pocieszenie...
-Chociaż to...No ale chyba aż tak źle się ze mną nie jedzie...
-Nic takiego nie mówiłam...
-Ale dajesz znaki...-uśmiechnął się do mnie
-Źle je odbierasz...
-Ja mam taką nadzieje...
Resztę drogi się do siebie nie odzywaliśmy...Na początku nie chciałam z nim rozmawiać, ale później się to zmieniło... nie wiem dlaczego ale chciałam porozmawiać z nim nawet na najgłupszy temat, ale tylko po to aby usłyszeć tą jego chrypę... :).

***Po około 2 godzinach
-No jesteśmy na miejscu-Nie zdążyłam się nawet pozbierać, a Nath był już przy moich drzwiach by je otworzyć...jak dżentelmen...Wysiadłam z auta, i poszliśmy w stronę drzwi...Środek wnętrz był niesamowity...Gdzie się spojrzało były kwiaty...Poszliśmy się spytać na którą sale mamy iść, sala 8 (moja ulubiona cyfra :D) Weszliśmy na sale i zobaczyliśmy chłopaków goniących dziewczyny...Przez długi czas stałam jak wryta dopóki nie zobaczył tego Nath...
-Musisz się do tego przyzwyczaić...
-Wiedziałam że są zwariowany... ale że aż tak...
-Jeszcze dużo rzeczy o nas nie wiesz...
-Mam nadzieje, że się niedługo o nich dowiem...
-To tylko kwestia czasu...
Usiadłam na kanapie, i popatrzałam sobie przez około 10 minut na wariatów...ta scena by pewnie jeszcze dłużej potrwał, lecz pani trener(chyba) weszła na sale i wszystkich uspokoiła...Spojrzała na mnie i na Natha siedzących na kanapie...
-Tu macie wzór do naśladowania...-na to wszyscy zaczęli się śmiać
-Niby gdzie pani widzi ten wzór...?-odrzekł Max...
-Oni siedzą na tyłkach i spokojnie rozmawiają... a wy jak zwariowani biegacie po całej sali...
-My się rozgrzewamy do tańca...-odrzekł Siva
-I tak wam to nic nie da... bo ja muszę każdego mieć na oku żeby nic wam się nie stało...
-A co może się nam stać przy rozgrzewce...-jak zwykle Max wypalił z takim pytaniem...
-Gdy się źle rozgrzejesz i zaczniesz tańczyć możesz sobie coś naciągnąć a potem chodzić z bólem przez następne dwa tygodnie...Dobra nie będę się z wami kłóciła...Dobrać się w pary i zaczynamy...
-To chyba nie masz wyboru i musisz być ze mną...-Nath uśmiechnął się do mnie
-Może i nawet lepiej, że będę z tobą w parze...
-Myślałem, że tu plusów żadnych nie ma...
-Jest na przykład.. bycie w parze z Jayem...
-Haha... musiałbym cię nosić następny tydzień- wybuchnęliśmy w śmiech...
Po około pół godziny wszyscy byli rozciągnięci i gotowi do tańca...
-O jaka ze mnie ślamazara... nie przedstawiłam się..-złapała się za głowę- jestem Amber...-Podała każdemu rękę do uściśnięcia, przy okazji każdy mówiła swoje imiona...Ja byłam na końcu...Gdy doszła do mnei dziwnie się na mnie spojrzała...
-A ciebie to chyba skądś znam...
-Byłam kiedyś w telewizji...
-W programie tanecznym...kibicowałam ci od początku... ale ci sędziowie zawsze tak niesprawiedliwie osądzają...
-Niektórzy tak nie uważają...
-Bo się na tym nie znają... i nie wiedzą ile trzeba nad tym pracować aby osiągać takie sukcesy...-na to tylko się uśmiechnęłam...
-Dlaczego nic nie mówiłaś, że byłaś w telewizji...?-zapytał zaskoczony Nath
-Bo się nie pytałeś.. a po za tym nie mam miłych wspomnień związanych z tym programem...
-Rozumiem też bym nie miał...
-Patrzcie jak macie tańczyć... bo potem nie będziecie wiedzieć co robić...-powiedziała Amber
W między czasie poznałam imiona reszty dziewczyn... z Tomem tańczyła Klaudia, a z Maxem Gosią...

Troche o mnie...

Hejka …!!!

 Mam na imię Natalia…(postać główna w moim opowiadaniu będzie miała na imię Sabrina...)nie należę do grupy dziewczyn co lubią się malować i stroić na każdą okazje… raczej wole po prostu ubrać zwykłe jeansy i ładną bluzkę niż sukienki…. Nie jestem dobra z ortografii… więc zapewne będzie dużo błędów…uwielbiam zespół The Wanted… moim liderem z zespołu jest Nath i Jay… lubię ich z charakteru i stylu ubierania… słucham zazwyczaj muzyki Pop… Mam mnóstwo pomysłów na opowiadania o The Wanted… i tych romantycznych jak i kryminalnych…jak macie ciekawe pomysły na kontynuacje moich opowiadań piszcie w komentarzach…Mam nadzieje że będzie dużo czytelników…
Aha i jeszcze jedno.. dodawajcie mi jakieś komentarze, żebym miała cichą nadzieję że ktoś to czyta...


Życzę dobrego czytania…

niedziela, 20 stycznia 2013

Rozdział 2

Zatańczyliśmy przy piosence Ne-Yo-Let Me Love You. Mogę powiedzieć że nawet dobrze mi poszło. Eee, sory nam... Na twarzach całej bandy The Wanted było widać zdziwienie jak i (na moje szczęście) zadowolenie. Po występie usiadłam zmachana na podłodze i modliłam w duchu o przyjęcie na koncerty jako tancerkę. Chłopacy odwrócili się do nas tyłem i rozmawiali szeptem, najwidoczniej na temat tego co przed chwilą zobaczyli. Po pięciu minutach skierowali się do nas twarzami i szeroko uśmiechnęli.
-Mam do ciebie jedną dobrą i jedną złą wiadomość...-wszyscy spojrzeli na Toma z zaskoczoną miną-Ta dobra to ta, że będziesz tańczyć na naszych koncertach...-Trener od razu podbiegł do mnie i uścisnął z całej siły-A ta zła to taka, że będziesz tańczyć z Nathanem...-I właśnie w tej chwili Tom zarobił od Natha w łeb, biedny aż masował głowę- Przecież nic takiego złego nie powiedziałem..!
-Nie w ogóle...- odparł nadąsany Nath
-Tylko ją ostrzegał...-powiedział Jay- Radze założyć lepsze buty butów niż dotychczas.. Palce mogą ci spuchnąć na następny dzień. -Nath tylko złapał się za głowę
-Ciekawa jestem jak ty tańczysz....-zwróciłam się do Jaya
-Ej właśnie...! Mnie się czepia, a tak naprawdę nic o sobie nie wspomnisz...
I ta kłótnia trwała około pół godzin. Ja w tym czasie poszłam do łazienki aby spłukać z siebie pot i ubrać czyste rzeczy. Po powrocie zauważyłam, że do naszej grupki TW dołączyły jeszcze dwie dziewczyny.
-Jestem Melania będę tańczyć z Sivą- podeszła do mnie brązowooka dziewczyna
-A ja jestem Britney, ten przystojniak z lokami zna głowie.. Zajęty przezemnie..-powiedziała szeptem blondynka z końcówkami włosów zafarbowanymi na ciemny róż..
-Nie odbiorę ci go, nie martw się..-zachichotałam cicho- Sabrina-podałam rękę obydwóm- Nath, zajęty przezemnie...-puściłam do nich oczko, na co te wybuchnęły niepochamowanym śmiechem
-Dobra dziewczynki się już poznały, na razie odwieziemy was do domów. Oło 14.00 podjedziemy pod was... a następnie na sale sportową pokazać wam co i jak będziemy tańczyć...- powiedział Siva
Cała droga trwała w ciszy...gdy wysiadałam powiedziałam tylko ,,do zobaczenia''... Gdy weszłam do domu nikogo nie było tylko karteczka na stole od mamy...

,,Słyszałam, że chłopacy cię przyjęli na swoje koncerty... nawet nie wiesz jaka jestem z ciebie dumna...wrócę dopiero jutro, więc się o mnie nie martw
          Mama :)"

No cóż przebrałam się w niebieską bluzke,spodniemoje ukochane buty.. potem usiadłam przed laptopem i zaczęłam sprawdzać czy ktoś coś do mnie napisał...ale jak zwykle nudy... tylko jedno mnie zaciekawił... wpis Natha na twitterze... ,,Widziałem anioła... co najlepsze, on mówił..." ciekawe o kogo chodziło... ja jak zwykle nadzieja, że o mnie.. no ale to nie ma sensu, gwiazda z wieśniarą... która nic nie wie o sławie... taki romans się nie nadaje...Gd zjadła obiad usłyszałam trąbienie samochodu przed moim domem... okazało się że chłopacy przyjechali sobie od tak godzinę wcześniej... nie powiem byłam trochę zaskoczona... podchodziłam do drzwi ubrać kurtkę i buty... wtedy usłyszałam dzwonek do drzwi i stojącego Natha...
-Wy czasem nie mieliście przyjechać godzinę później...
-No tak ale chłopacy mnie poganiali po ciebie...-zaczęłam ubierać buty...
-To sam przyjechałeś...?
-No tak...
-Aha...
-A co boisz się mnie...? Raczej nie powinienem ci nic zrobić...
-Nie... pytam się z czystej ciekawości...Zaraz idę tylko torbę wezmę...

sobota, 19 stycznia 2013

Rozdział 1

Dzień jak co dzień. Wstałam ubrałam się, uczesałam i umyłam. Następnie kierunek kuchnia aby coś zjeść. Niedawno z mamą (tylko ją mam, tata nas zostawił) przeprowadziłam się do Londynu, więc chciałam iść i trochę pozwiedzać. No cóż ale pewna nadopiekuńcza osoba z śniadania.
-Hej mamuś. Co tam mi ciekawego powiesz..- pocałowałam ją w policzek, na powitanie
-Dzisiaj od 10 masz kurs tańca. Twój trener niedawno do mnie dzwonił aby przekazać pewną wiadomość.- zaparzyła dla siebie herbatę- Więc, pewien zespół chce wziąć cię na swój koncert. Tylko niestety nie dowiedziałam się jaki. Szczerze mówiąc, samą mnie to ciekawi..
-Żartujesz..?!- pokiwała przecząco głową- Dzień mojego życia..!!-wykrzyknęłam jak najgłośniej tylko mogłam
Po zjedzeniu śniadania było około 9.20. Więc wystarczy mi czasu na spakowanie potrzebnych rzeczy na zajęcia. Przed wyjściem kuknęłam jeszcze na twitter'a każdego z członków zespołu The Wanted. Kochałam ich głosy jak i teksty piosenek. Chyba moim największym marzeniem było właśnie zobaczenie ich na żywo. Ale moja podświadomość nie dawała mi nadziei na spotkanie tak niezwykłych osób..
***

Po trzydziestu minutach byłam na miejscu. Przed wejściem pierwsza rzecz jaka rzuciła mi się w oczy była czarna limuzyna i wychodzący z niej chłopak. Nie przyglądałam mu się uważnie, lecz on na odwrót (zauważyłam to kątem oka). Doskonale dawał znaki, że na kogoś czeka. Gdy chciałam wejść do budynku, chłopak jak dżentelmen otworzył mi drzwi na co ja w pośpiechu odpowiedziałam dziękuje i pobiegłam do recepcji powiedzieć, że już jestem. Jak na moje nieszczęście dowiedziałam się o szybszym przyjściu trenera. Postarał się, aż pięć minut. Ale nawet to wystarczyło aby był na mnie zły.
Wbiegłam zdyszana na sale w której mamy ćwiczyć nowe układy...
-No w końcu jesteś…- założył ręce na biodra
-Przecież przyszłam punktualnie- spojrzałam na zegarek- No jeszcze minutę prędzej..!- powiedziała lekko podenerwowana
-Nie kłóć się ze mną. To ja cię zabrałem pod swoje skrzydła..-zaśmiał się cicho, a ja dołączyłam do niego po chwili
-No dobra, dobra. Ale i tak uważam swoje. Coś ty taki lekko spięty..?- usiadłam na ziemi, czułam że nasza rozmowa będzie trochę trwała
-Bo pewien zespół postanowił być tak dobrym człowiekiem jak ja i zabierze cię na swój koncert.
-A mogę wiedzieć kto jest tak hojny..?- spytałam z uśmiechem
-The Wanted. Podobno któryś z nich widział cię w parku jak tańczyłaś, a właśnie co ty tam robiłaś…?
-No bo ten… Emm, bo wiesz..-zacinałam się- Jak mam wolny czas.. To ten, trochę tańczę sobie. Ale kasy nie biorę..!! Co to to nie..!- pogroziłam palcem
-Jasne nie bierzesz. Moje źródła podpowiadają mi inaczej..
-To są niewłaściwe..-powiedziała z sztuczną powagą
Nagle na sale weszła cała piątka The Wanted. Szczerze..? Zawiedli mnie.. Widzę ich pierwszy raz, moje marzenie się spełniło itp. Ale musieli przyjść w dresach. Rozumiem gdyby przyszli w bluzce na krótki rękaw i jakiś spodniach (na garnitur też bym nie narzekała), ale dresy.
-Ej, Nath to ta dziewczyna..?- szturchnął go Max kiwając głową na mnie, na co chłopak spojrzał w moim kierunku i lekko się uśmiechnął
Właśnie w tej chwili po raz pierwszy na żywo spojrzałam Nathanowi w oczy. Były śliczne i nadzwyczajne. Te niby szare, niby zielone oczy mogły porwać za sobą każdą dziewczynę. Między innymi mnie.
-Naszą rozmowę dokończymy później…-zwrócił się do mnie trener z wzrokiem mordercy
Podszedł do każdej nowo przybyłej osoby i podał rękę na przywitanie. Ja w tym czasie wstałam i strzepłam kurz z spodni
-To jest Sabrina. Osoba którą podobno widział któryś z was w paru. Choć ja sam nie wiedziałem co ona tam robiła..!!- przy ostatnim zdaniu odwrócił się w moją stronę i powiedział z złością- Wytłumaczysz mi to później..- powiedział jeszcze raz i odwrócił się w stronę piątki chłopków -Teraz powiedzcie jej to wszystko co mi..
- No to tak…-Max spojrzał na mnie- Każdy z zespołu miał znaleźć dla siebie dziewczynę…-spojrzałam na niego z pytającym wzrokiem- Do tańca… A Nath znalazł ciebie w tym parku. Ale niestety musisz nam pokazać że umiesz tańczyć. Młodemu nie można ufać...
-No okej. Zatańczę, ale nie sama.
-Ja nie jestem dobrym tancerzem..!!-wykrzyknął Tom zza pleców Sivy
-Bez urazy ale chciałam zatańczyć z osobą która wzięła mnie pod swoje skrzydła-ostatnie słowa powiedziałam odwracając wzrok na trenera
-Szczęście z niebios. Już wyobrażam sobie Maxa z kiecką baletnicy..- odrzekł zadowolony Tom, ja spojrzałam błagalnym wzrokiem na trenera…
-To zatańczysz ze mną…
-Zapewne ostatni raz mam zaszczy z tobą zatańczyć.. Więc tak..- podał mi rękę