sobota, 26 stycznia 2013

Rozdział 5

Otworzyłam i zobaczyłam wściekłego chłopaka...wepchnął się do domu, a mnie popchnął na ścianę...spuściłam się po niej na podłogę... po chwili wstałam...
-I co myślałaś, że się skryjesz... zobaczysz pożałujesz, że mnie zdradziłaś...
-Ja cię nie zdradziłam...To był mój kolega...chyba mam prawo chodzić z przyjaciółmi do kawiarni...
-Z przyjaciółmi...a to nie był przyjaciel...
-Ty każdego chłopaka który koło mnie przejdzie traktujesz jako wroga...a po za tym nie powinno cię teraz obchodzić z kim chodzę bo zerwała z tobą...
-Oj kochana ze mną się nie zrywa... ze mną zostaniesz do końca życia...-pocałował mnie na przymus...
-Ooo...jak to, dziewczyna nie chce się ze mną całować... nie dobrze...-znowu to zrobił tylko tym razem przycisnął mnie do ściany abym nie mogła się ruszyć, ani wyrwać...Zaczęłam go odpychać, ale był za silny...
W końcu wpadłam na pomysł wyślizgnięcia mu się poprzez ukucnięcie i wyjście pomiędzy jego nogami albo zboku...Chciałam to zrobić...prawie by mi się udało gdyby nie ten jego refleks...był za szybki i złapał mnie w biodrach...
-Puść mnie...ty nie rozumiesz, że się zmieniłeś...od naszego pierwszego spotkania...
-Ja się nie zmieniłem... tylko ty...
-Ja... to ty zacząłeś mnie bić i znęcać się... zapewne gdybym się nie przeprowadziła to by doszło to dalej...
-To ty sobie to ubzdurałaś...
-A teraz to co robisz...Już mi nabiłeś siniaka na nodze...Przestań to w końcu robić...
-Ja nic nie robię...
-Tak to puść moje biodra...to boli...
-A to boli...-uderzył mnie z całej siły w ramie...chyba coś mi w nie zrobił ale nie byłam pewna...
-I mówisz, że się nade mną nie znęcasz...a to...to co było...-pocałował mnie...
-Tylko lekko cię dotknąłem...muszę iść bo brat czeka... ale jutro przyjadę na dłużej...-puścił mnie, a ja upadłam na podłogę...zatrzasnął za sobą drzwi...od razu przybiegł do mnie Nath... zamknął drzwi na klucz i uklęknął przy mnie...
-Nawet nie wiesz jak żałuje, że się schowałem jak tchórz...
-I dobrze... jeszcze ty byś tak skończył jak ja...a w tedy to ja bym sobie nie wybaczyła...
-A jak twoje ramię...
-Chyba nie za dobrze...-Nath dotknął mi je, aby zobaczyć czy jest rzeczywiście aż tak źle...-Ałł...-poleciała mi łza po policzku...
-Co ja zrobiłem...dzisiaj śpisz u nas w domu... jak jutro by miał przyjść to ja nie chce wiedzieć co mógłby ci zrobić...
-Weś przestań... jeszcze zobaczy, że wchodzę do ciebie do domu i ciebie będzie nachodził...
-Albo ja zostaje u ciebie w domu i ciebie pilnuje... co wybierasz...-Nie odezwałam się, tylko spuściłam głowę w dół-Więc jedziesz do mnie do domu...choć się spakujesz...-Złapał mnie za zdrowe ramię i podniósł z podłogi.
Poszliśmy do mojej sypialni, zaczęłam się pakować a Nath poszedł do łazienki...Akurat gdy wszedł do mojego pokoju, dotknęłam się ramienia i zgięłam z bólu...
-Aha...To jeszcze wstąpimy na pogotowie aby zobaczyli na twoje ramię...
-Dziękuje...
-Nie masz za co... mogłem tego uniknąć wchodząc do salo...
-Nath wyglądał byś gorzej niż ja w tej chwili...-spojrzałam w jego oczy i mocno przytuliłam... on jak zwykle był ostrożny na moje ramię...
-Jedźmy już stąd...-wziął moją torbę i wyszliśmy z mojego domu...Nath włożył torbę do bagażnika i pojechaliśmy do jego domu...
-Dlaczego on cię tak dręczy...?
-Ponieważ, uważa że żadna dziewczyna nie może z nim zerwać...
-Dziwne...
-Też tak uważam...Ale co ja zawiniłam, że musiałam takiego debila spotkać w życiu... co prawda na początku go kochałam, ale potem on się zaczął zmieniać...stał się w ogóle innym człowiekiem niż na początku...!
-Też tak miałem z dziewczyną, tylko z nią zerwałem , straciłem kontakt... nie śledziła mnie... można powiedzieć, że ją już nawet nie obchodziłem...
-No widzisz ja tak lekko w życiu nie miałam...Najpierw rozstanie z rodziną, by spełnić swoje marzenia...a potem spotkanie jego...
Resztę drogi siedziałam cicho i płakałam... Nath się mi nie dziwił, więc się nie odzywał...po drodze wstąpiliśmy tak jak mówił na pogotowie, okazało się że mam po prostu siniaka... takiego większego...mam nie nadwyrężać ramienia... i tyle... dobrze, że nic gorszego...dojechaliśmy do domu...Nath zaprosił mnie do mojej tymczasowej sypialni.Od razu położyłam się spać...

Brak komentarzy: