sobota, 19 stycznia 2013

Rozdział 1

Dzień jak co dzień. Wstałam ubrałam się, uczesałam i umyłam. Następnie kierunek kuchnia aby coś zjeść. Niedawno z mamą (tylko ją mam, tata nas zostawił) przeprowadziłam się do Londynu, więc chciałam iść i trochę pozwiedzać. No cóż ale pewna nadopiekuńcza osoba z śniadania.
-Hej mamuś. Co tam mi ciekawego powiesz..- pocałowałam ją w policzek, na powitanie
-Dzisiaj od 10 masz kurs tańca. Twój trener niedawno do mnie dzwonił aby przekazać pewną wiadomość.- zaparzyła dla siebie herbatę- Więc, pewien zespół chce wziąć cię na swój koncert. Tylko niestety nie dowiedziałam się jaki. Szczerze mówiąc, samą mnie to ciekawi..
-Żartujesz..?!- pokiwała przecząco głową- Dzień mojego życia..!!-wykrzyknęłam jak najgłośniej tylko mogłam
Po zjedzeniu śniadania było około 9.20. Więc wystarczy mi czasu na spakowanie potrzebnych rzeczy na zajęcia. Przed wyjściem kuknęłam jeszcze na twitter'a każdego z członków zespołu The Wanted. Kochałam ich głosy jak i teksty piosenek. Chyba moim największym marzeniem było właśnie zobaczenie ich na żywo. Ale moja podświadomość nie dawała mi nadziei na spotkanie tak niezwykłych osób..
***

Po trzydziestu minutach byłam na miejscu. Przed wejściem pierwsza rzecz jaka rzuciła mi się w oczy była czarna limuzyna i wychodzący z niej chłopak. Nie przyglądałam mu się uważnie, lecz on na odwrót (zauważyłam to kątem oka). Doskonale dawał znaki, że na kogoś czeka. Gdy chciałam wejść do budynku, chłopak jak dżentelmen otworzył mi drzwi na co ja w pośpiechu odpowiedziałam dziękuje i pobiegłam do recepcji powiedzieć, że już jestem. Jak na moje nieszczęście dowiedziałam się o szybszym przyjściu trenera. Postarał się, aż pięć minut. Ale nawet to wystarczyło aby był na mnie zły.
Wbiegłam zdyszana na sale w której mamy ćwiczyć nowe układy...
-No w końcu jesteś…- założył ręce na biodra
-Przecież przyszłam punktualnie- spojrzałam na zegarek- No jeszcze minutę prędzej..!- powiedziała lekko podenerwowana
-Nie kłóć się ze mną. To ja cię zabrałem pod swoje skrzydła..-zaśmiał się cicho, a ja dołączyłam do niego po chwili
-No dobra, dobra. Ale i tak uważam swoje. Coś ty taki lekko spięty..?- usiadłam na ziemi, czułam że nasza rozmowa będzie trochę trwała
-Bo pewien zespół postanowił być tak dobrym człowiekiem jak ja i zabierze cię na swój koncert.
-A mogę wiedzieć kto jest tak hojny..?- spytałam z uśmiechem
-The Wanted. Podobno któryś z nich widział cię w parku jak tańczyłaś, a właśnie co ty tam robiłaś…?
-No bo ten… Emm, bo wiesz..-zacinałam się- Jak mam wolny czas.. To ten, trochę tańczę sobie. Ale kasy nie biorę..!! Co to to nie..!- pogroziłam palcem
-Jasne nie bierzesz. Moje źródła podpowiadają mi inaczej..
-To są niewłaściwe..-powiedziała z sztuczną powagą
Nagle na sale weszła cała piątka The Wanted. Szczerze..? Zawiedli mnie.. Widzę ich pierwszy raz, moje marzenie się spełniło itp. Ale musieli przyjść w dresach. Rozumiem gdyby przyszli w bluzce na krótki rękaw i jakiś spodniach (na garnitur też bym nie narzekała), ale dresy.
-Ej, Nath to ta dziewczyna..?- szturchnął go Max kiwając głową na mnie, na co chłopak spojrzał w moim kierunku i lekko się uśmiechnął
Właśnie w tej chwili po raz pierwszy na żywo spojrzałam Nathanowi w oczy. Były śliczne i nadzwyczajne. Te niby szare, niby zielone oczy mogły porwać za sobą każdą dziewczynę. Między innymi mnie.
-Naszą rozmowę dokończymy później…-zwrócił się do mnie trener z wzrokiem mordercy
Podszedł do każdej nowo przybyłej osoby i podał rękę na przywitanie. Ja w tym czasie wstałam i strzepłam kurz z spodni
-To jest Sabrina. Osoba którą podobno widział któryś z was w paru. Choć ja sam nie wiedziałem co ona tam robiła..!!- przy ostatnim zdaniu odwrócił się w moją stronę i powiedział z złością- Wytłumaczysz mi to później..- powiedział jeszcze raz i odwrócił się w stronę piątki chłopków -Teraz powiedzcie jej to wszystko co mi..
- No to tak…-Max spojrzał na mnie- Każdy z zespołu miał znaleźć dla siebie dziewczynę…-spojrzałam na niego z pytającym wzrokiem- Do tańca… A Nath znalazł ciebie w tym parku. Ale niestety musisz nam pokazać że umiesz tańczyć. Młodemu nie można ufać...
-No okej. Zatańczę, ale nie sama.
-Ja nie jestem dobrym tancerzem..!!-wykrzyknął Tom zza pleców Sivy
-Bez urazy ale chciałam zatańczyć z osobą która wzięła mnie pod swoje skrzydła-ostatnie słowa powiedziałam odwracając wzrok na trenera
-Szczęście z niebios. Już wyobrażam sobie Maxa z kiecką baletnicy..- odrzekł zadowolony Tom, ja spojrzałam błagalnym wzrokiem na trenera…
-To zatańczysz ze mną…
-Zapewne ostatni raz mam zaszczy z tobą zatańczyć.. Więc tak..- podał mi rękę

Brak komentarzy: