sobota, 9 lutego 2013

Rozdział 8

Wstałam i się ubrałam... wzięłam w rękę grzebień i pobiegłam na dół do łazienki, bo u góry Nath siedział... wyszłam z łazienki nadal czesząc się... nagle poczułam jak ktoś zakrywa mi oczy...
-Taa... i teraz powiedz mi kim jestem...
-Jesteśmy tylko my w domu, czyli ja i ty Nath... więc raczej nikt inny...
-No co ty nie powiesz... a jak powiem, że mówię za tą osobę co ci zakrywa oczy...
-Aha... No to inna sytuacja...
-Jedna podpowiedz... ktoś z The Wanted...
-Aha...-zaczęłam macać nieznaną osobę po włosach, no ale chwila... ta osoba ich nie miała... więc jak myślicie kto to by mógł być...
-Max, puść mnie...
-Mówiłem, że zgadnie...-odrzekł śmiejący się Nath...
-Dobra mniejsza z tym, przyszedłem coś ci powiedzieć...-Max skierowałam się do mnie- dzisiaj muszą się stawić na próbach wszystkie tancerki... przyjdziesz..?
-O której godzinie...
-O 16.30... mam nadzieje że przyjdziesz...
-Przyjdę...
Nath poszedł odprowadzić Maxa... usiadłam bezradnie w salonie na kanapie... dobrze wiedziałam, że gdy pójdę na próby, to zobaczą mojego sińca... a w tedy nie będzie za dobrze wszystko się wyda... a właśnie on chyba nie wiedział gdzie mieszkam... zapewne Nath mu powiedział...
-I jak tam twój siniak...?
-Ahh... nawet mi nie mów... muszę założyć jakąś bluzkę żeby nie było widać...- po chwili ciszy dodałam-Powiedziałeś Maxowi gdzie jestem....
-No tak, ale nie bądź zła... musiałem, wypytywał się mnie...
-Nie no ok... dobra idę poszukać jakiegoś stroju na próby...
Poszłam na górę do swojej sypialni i zaczęłam szukać odpowiedniego stroju na przykrycie siniaka... znalazłam bluzę, tylko szkoda, że na długi rękaw... najwyżej podwinę rękawy... jak zawszę... i czarne spodnie, położyłam ubrania na fotelu, uczesałam się i poszłam zjeść śniadanie... weszłam do kuchni i zobaczyłam naleśniki...
-Oj mam nadzieję, że chociaż jeden jest dla mnie...-zaśmiałam się cicho pod nosem...
-No pewnie, bierz ile chcesz...
-Ok... Dziękuje...-zaczęłam jeść, po około 5 minutach dołączył się do mnie Nath...Po zjedzeniu poszłam do sypialni po laptopa...
-Weź moją komórkę , jest w moim pokoju na stoliku nocnym...-usłyszałam krzyk Natha z dołu, na to nic nie odpowiedziałam tylko poszłam po jego rzecz... W pokoju zobaczyłam czystość... nie powiem ale byłam miło zaskoczona... zazwyczaj w pokojach chłopaków jest burdel... no cóż, wzięłam komórkę i swojego laptopa, pobiegłam na dół do salonu...
-Przyniosłam twój skarb...-podałam mu komórkę
-Taa skarb... jest jedna rzecz, a może osoba która jest ważniejsza niż komórka...-powiedział szeptem, po chwili było widać, że żałował swoich słów...
-Ooo, ciekawe... mogę się dowiedzieć kto ma taki zaszczyt...

Perspektywa Natha...

 -Ooo, ciekawe... mogę się dowiedzieć kto ma taki zaszczyt...-odparła, nie powiem że mnie to nie zaskoczyło... myślałem, że mnie nie usłyszała... nie wiedziałem co jej powiedzieć, przecież nie mogę jej powiedzieć prosto z mostu, że się w niej zakochałem... pomyślałaby, że jestem debilem... po chwili przerwy odparłem...:
-Zapewne dowiesz się tego niedługo...

Perspektywa Sabriny...

 -Zapewne dowiesz się tego niedługo...-usiadłam z obojętnością obok niego z laptopem i zaczęłam pisać na twitterze... pisałam z wieloma ludźmi... w pewnym momencie napisała do mnie osoba z Polski...(zaznaczam to, że Nath nie wie o tym, że pochodzę z Polski...) odpisałam na jej pytanie dotyczące tańca, Nath zrobił zdziwioną minę...
-Sory, że zajrzałem... ale skąd znasz język polski...?
-Eee, to ja ci nie mówiłam...
-O czym nie mówiłaś... ile ty jeszcze rzeczy przede mną ukrywasz...
-No bo ja się nie urodziłam w Londynie, tylko w Polsce...
-Aha... jeszcze masz przede mną jakieś tajemnice...
-Nie, sory że ci nie powiedziałam, zapomniałam...
-No ale teraz przynajmniej wiem skąd ty masz taką urodę... w Londynie nie spotka się tak urodziwych dziewczyn jak ty...-trochę zdziwiły mnie te słowa... na te słowa nic nie odpowiedziałam tylko się zarumieniłam i zaczęłam znów patrzeć się w laptopa...

O 15.30...

Pobiegłam szybko się ubrać w naszykowane ciuchy... złapałam w rękę torbę i pobiegła do auta w którym czekał już Nath...

Brak komentarzy: