czwartek, 7 marca 2013

Rozdział 15

Powoli otwarłam oczy. Ostrożnie podniosłam się z łóżka. Nie mogła skojarzyć gdzie jestem, dopiero po chwili namysłu domyśliłam się, że jestem w szpitalu. Białe oślepiające oczy ściany, twarde łóżka.. Co ja tu tak właściwie robię..? Ostatnie co pamiętam to Chrisa, odwróconego do mnie plecami i wychodzącego z budynku..
-Królewna wstała...-nagle usłyszałam głos Natha, usiadł obok mnie na krześle cały w skowronkach. Zaczęłam szukać swojego telefonu w celu sprawdzenia godziny, lecz go tam gdzie zawsze był. Spojrzałam wrogo na chłopaka, który ciągle pokazywał śnieżne zęby...-Czyżbyś tego szukała...?-pokazał mi moją komórkę...
-Czy mogę ją odzyskać..?- wystawiłam rękę po moją własność.
-Nie bo masz się nie zamartwiać niczym, ani przemęczać...
-A co to ma wspólnego z moją komórką...-spuściłam głowę i chwile pomyślałam. No tak, pewne żebym nie dzwoniła do mamy, no ale gdy do niej pojedzie Chris i jej coś zrobi...-Nath oddaj mi komórkę...
-Coś tak czułem, że tak będzie... Mogę ci oddać komórkę pod jednym warunkiem...
-Jakim znów warunkiem...-spojrzałam na niego z wrogim ale i także smutnym wzrokiem...
-Takim, iż zadzwonisz tam gdzie będziesz chciała ale jutro rano jedziesz do swojego starego domu i się do mnie przeprowadzasz...
-Na ile...?
-Do póki on cię nie zostawi...-spuściłam znów wzrok, nie wiedziałam co zrobić. Nie chce być dla niego ciężarem i zapewne moja matka będzie się o mnie martwić... Czy to wszystko musi być aż tak trudne...?
-Wiesz dobrze, że on mnie nigdy nie zostawi-ciągle wpatrywałam się w podłogę...
-Hmm...-wstał z krzesła i ukucnął na wprost mnie. Byłam zmuszona spojrzeć mu w oczy...-No to chyba będziesz musiała trochę ze mną wytrzymać...-lekko się u uśmiechnęłam i znów starałam się uniknąć jego wzroku...
-Mogę mój telefon..?
-Czyli się zgadzasz...?
-A mam inne wyjście...?-spojrzałam na niego proszącym wzrokiem...
-Chyba nie...-pocałował mnie w puliczek i triumfalnie dał mi telefon...
-Jestem jednego ciekawa.. Po co ty mnie bierzesz pod swój dach? Zamiast zawieść mnie do matki i zostawić... Miałbyś święty spokój...
-To nie jest takie łatwe.. Zostawić cię jak ty to mówisz ,,w spokoju"...-usiadł obok mnie...
-Niby dlaczego..?
-Zapewne dowiesz się w swoim czasie... A jeśli nie to sam ci powiem...
-A teraz nie możesz..?

Perspektywa Nathana...

-A teraz nie możesz..?
Ehem... bo ja jej powiem tak prosto z mostu, że ją kocham... Jedynej reakcji jakiej się spodziewam z jej strony to wyśmianie...
-Niestety nie... niedługo się dowiesz...

Następnego dnia...(rano)

Przyjechałem po nią jak obiecałem, jeszcze spała... Szkoda było mi ją budzić no ale musiałem...
-Księżniczko moja, wstajemy...!-zacząłem ją lekko szturchać...
-Od kiedy jestem twoją księżniczką...?
-Od teraz... przywiozłem ci ciuchy...
-No okej... już wstaje, daj mi pięć minut i będę gotowa...
-W to nie wątpię...
Wstała i pobiegła do łazienki... podszedłem od okna i spojrzałem przez okno. W pewnym momencie usłyszałem dzwonek komórki Sabriny... niepewnie odebrałem...
-Halo...?
-O cześć Nath... tu mama Sabriny...
-Aha.. Dzieńdobry...
-Nath przekaż mojej córce iż wyjeźdźam za 5 minut i w Polsce będę za około 4 godziny... Wtedy będzie mogła zadzwonić...
-Lepiej by było gdyby pani sama jej o tym wyjeździe powiedziała...
-Ona już wie... Aha i klucze są pod doniczką...
-Dobrze, postaram się jej wszystko przekazać...
-Dziękuje, ja już muszę iść...opiekuj się nią...
-Dobrze...Do widzenia...
-Do widzenia...
Nie powiem ta rozmowa była dziwna... dlaczego mi nic nie powiedziała...?

1 komentarz:

magda562 pisze...

no doczekałam się rozdziału :)
dziś nie poszłam do szkoły i dzięki tobie mam co robić :)
przeczytałam nowy rozdział i chcę więcej i więcej :)
czekam na kolejny rozdział :P
weny!!!