piątek, 24 maja 2013

Rozdział 48

Następnego dnia, znów obudziłam się pierwsza.. Wyślizgnęłam się z uścisku Natha i pobiegłam przebrać w dresy. Jestem w domu tu nikt mnie nie zobaczy, pełna swoboda..  No dobra, więc przebrałam się i pobiegłam do kuchni zrobić śniadanie. Co prawda nie za wspaniałe, ale zawsze coś. Więc po pół godzinnej męczarni zrobiłam naleśniki..!! Jea, naleśniki.. Tsa, naleśniki..  Pomińmy fakt iż połowa była przypalona i niektóre tylko w szczątkach. Współczuje Nathanowi.. Właśnie naszyjnik..!! Na szczęście leżał w łazience nietknięty.. Założyłam go i pobiegłam obudzić mego śpiocha.. Ślicznie to brzmi..
Gdy weszłam to pokoju chłopak leżał z zamknięty oczami i szukał czegoś po łóżku.. Chyba mnie, chyba.
-Co ty robisz..?-powiedziałam siadając na łóżku
-Ty..! Leżeć, tutaj..!
-Chyba nie..! A po za tym, śniadanie na dole czeka..
-Chyba nie..!!! Przecież to ja robię śniadania..! Ty nie pozwalasz spełniać mi moich funkcji które powinienem sprawować w tym domu.. Jedną z nich jest właśnie przynoszenie ci śniadania do łóżka.. Foch na cztery sekundy.. Odliczaj..!
-Odliczam w myślach.. Jutro ty zrobisz śniadanie.. Pasuje, Nath..?
-Już, a teraz leż..!
-Wyst..
-I co z tego, zimne też dobre..-przeszkodził mi w zdaniu-Teraz za kare leżysz w ciuchach koło mnie i się nudzisz.. A ja dalej śpię..
-Chciałaby dusza do raju..-i uciekłam z pokoju do kuchni, po pięciu minutach przyszedł ubrany Nath
-Mam nadzieje, że śniadanie jest warte mojego wstawania o siódmej rano..
-Dobra. To które miejsce wybierasz kanapę czy podłogę...?
-Hę..?
-Bo wiesz śniadanie to podobno naleśniki.. Podobno..
-Jak to podobno..?
I pobiegł do kuchni. Przyszedł z śniadaniem i zaczął jeść. A ja jak idiotka gapiłam się na niego i patrzałam na każdy ruch. W końcu zjadł i poszedł po sobie zmyć następnie poszedł pooglądać telewizję. A ja nadal stałam w jednym miejscu i gapiłam się na niego..

1 komentarz:

magda562 pisze...

foch na cztery sekundy :P odliczaj :P za to że taki krótki
czekam na kolejny
weny!!!!!!!