piątek, 10 maja 2013

Rozdział 45

Zobaczyłam Chrisa.. Moje myśli zaczęły momentalnie wariować, nie wiedziałam co z sobą zrobić.. Pobiegłam najszybciej jak tylko mogłam po telefon leżący w salonie na stoliku.. Schowałam go do kieszeni na wszelki wypadek. Nie chciałam dzwonić od razu do Nath i psuć mu resztę dnia. Usłyszałam szarpanie o klamkę, momentalnie zerwałam się w bieg do wszystkich świateł w domu. Zgasiłam wszystkie, chyba.. Tak mi się wydaje. Poszłam na górę do swojego pokoju, zaświecone światło..! No nie, teraz to na pewno wie że tutaj jestem... Teraz miałam dwa wyjścia.. Iść otworzyć drzwi i spokojnie z nim porozmawiać, lub udawać głupią i siedzieć po ciemku w domu.. A wy którą byście opcje wybrali..?? Bo ja szczerze sama nie wiem, a muszę coś zrobić...!!
Zsunęłam się bezradnie po ścianie mojego pokoju równocześnie gasząc światło. Podkuliłam nogi i oplotłam je swoimi dłońmi. Zaczęłam płakać jak dziecko, nie wiedziałam co zrobić..  ! Cała ta sytuacja mnie przerasta. Jak by nie mógł mnie zostawić w spokoju, jest o wiele więcej dziewczyn które z wielką chęcią zagościły w jego sercu.. Ale nie, musiał się debil uprzeć na mnie.. Spojrzałam na telefon i zaczęłam poważnie zastanawiać się nad zadzwonieniem do Natha. Nie chce mu psuć dnia, nie.. życia.. Ze mną ma tylko kłopoty, gdybym nie poszła tego głupiego dnia do parku byłby nadal zatracony w swoich hobby a ja naprawiłabym sobie jakoś życie.. Chyba..
Wzięłam telefon do ręki i przyjrzałam mu się. I co ja mam teraz zrobić-pomyślałam- A gdyby tak uciec drzwiami które prowadzą na ogród.? No ale znowu ten płot, jest za wysoki aby go przeskoczyć. Znaczy według mnie, bałam się przeskoczyć przez kozła w szkole a co dopiero przez ten głupi płot. Ale nawet gdyby udało mi się to zrobić, to co dalej..? Gdzie miałabym niby potem pójść..? Chłopacy mieszkają za daleko, a tak w ogóle to ich w domu nie ma.. A koleżanek żadnych się nie ma (i w takich sytuacjach żałuje, że nie mam żadnej osoby do wyżalenia się, to znaczy przyjaciółki.. ). Więc, ten plan nie wypali ehh... Chyba musze do niego zadzwonić, a może Chris sobie odpuścił i poszedł do domu, mam taką nadzieje.. No bo też z drugiej strony ile można siedzieć przy drzwiach.. Że sąsiedzi nic nie podejrzewają.. hm, dziwne..
Po godzinie rozmyślań wstałam z podłogi poszłam po cichu do drzwi wejściowych. W pewnym momencie usłyszałam dzwonek, ze strachu upadłam na zimie a po domu rozległ się dźwięk stłuczonego szkła.. (Czyli szklanki która stała na szafce koło drzwi.. ) Moją jedyną myślą była śmierć, lub wywiezienie gdzieś.. W pewnym sensie śmierć.. ! Na moje zdziwienie usłyszałam dźwięk kojący moje uszy, czyli głos Natha dobijającego się do drzwi..
-Czy ja dzisiaj wejdę do mojego domu, czy raczej nie..?!
-Już.. Te zamki się uparły..
-Poczekaj chwile sam sobie otworze..-usłyszałam brzdęk otwieranych się drzwi i Natha stojącego w nich-Co się stało..-Zaraz po tych słowach wtuliłam się w tors chłopaka.
-Chris tutaj był, ale nie wszedł do domu.. Nie wpuściłam go tutaj..
-Dlaczego nie dzwoniłaś.. ?! Obiecałaś..
-Nie chciałam ci przeszkadzać, a po za tym.. Po godzinie stania pod drzwiami poszedł sobie, nie miałam powodów aby do ciebie dzwonić..
-Następnym razem, gdy go tylko zobaczysz masz dzwonić...?! Jasne..?!
Przytaknęłam głową i zaczęłam zbierać stłuczoną szklankę.. Ale jak zawsze nie było mi dane to zrobić. Nath wziął mnie na ręce i zaniósł do salonu, gdzie położył na kanapie i sam zajął się czynnością którą sama chciałam zrobić..

1 komentarz:

magda562 pisze...

mam nadzieję że ten Chris nic nie namiesza :) na razie jest spoko, ale nie wiem co może pojawić się w twojej głowie :) więc jakby co to pamiętaj że wiem gdzie mieszkasz :P
czekam na kolejny rozdział :)
nie masz weny?!
no to życzę wenyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyy!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!