poniedziałek, 18 lutego 2013

Rozdział 10 ;)

Próby skończyły się po godzinie, na koniec poproszono nas do przymierzenia strojów. Byłam wystraszona nie wiedziałam co zrobić aby nie ujawnić mojej przykrej tajemnicy... cała w nerwach poszłam do Natha i spojrzałam na niego proszącym wzrokiem... Poszliśmy na chwile gdzieś na bok porozmawiać...
-Co ja mam teraz zrobić...?-powiedziałam z łzami w oczach
-Nie mam pojęcia, może masz jakieś podkłady... czy coś, no wiesz do zamaskowania...-pokiwałam przecząco głową-A jak się do wiedzą... przecież nic się nie stanie...
-Wiesz dobrze, że nie lubię o tym rozmawiać...Ale jak się mnie spytają jak to sobie zrobiłam... co ja mam im w tedy powiedzieć...?-spojrzałam w podłogę
-To powiesz, że się walnęłaś drzwiami jak szłaś...
-Tsa... drzwi, na pewno mi uwierzą...
-Warto spróbować... Lepsza taka wymówka niż powiedzenie prawdy...
-No tak...-spojrzałam mu w te piękne oczy, ale szybko go wyprzedziłam i weszłam zdecydowanym krokiem na sale... Chłopacy od razu popchnęli mnie w stronę przebieralni, wystraszona spojrzałam ostatni raz w stronę Natha, który tylko się uśmiechnął...
Weszłam do przebieralni i zobaczyłam piękną czarną sukienkę... otworzyłam szeroko buzię i ją założyłam, do tego były czarne buty, na które nie byłam za bardzo zadowolona... nie wiem dlaczego ale nie przepadałam za wysokimi butami a zwłaszcza szpilkami... wolałam koturny, został mi jeden jedyny problem... wymyślenie wymówki na tego siniaka... postanowiłam rozpuścić włosy i nie odzywać się na ten temat... wyszłam z przebieralni niepewnym krokiem i ruszyłam w stronę dziewczyn... były trochę podobne do mnie. Miały na sobie czarną sukienkę i takie same buty jak ja... chłopaków nigdzie nie widziałam w okuł...
-Dziewczyny możecie mi powiedzieć gdzie są chłopaki...?-spytałam z niepewnym głosem...
-Łoł... ja przy tobie będę wyglądała jak wiedźma...
-Nie przesadzaj...- powiedziałam rozglądając się po sali
-Raczej swojego kochanie teraz nie zobaczysz... poszedł z chłopakami przymierzyć garnitury...
-Po pierwsze, ja z nim nie chodzę... nas łączy tylko przyjaźń... a po drugie dzięki za odpowiedz...-po około 10 minutach przyszli chłopacy odstrojeni w garniaki :P... i w tej chwili zdałam sobie sprawę z jakim przystojniakiem mam do czynienia... Nath spojrzał na mnie i podniósł jedną brew... poczułam jak na policzkach pojawia mi się ognisty rumieniec...
-Ślicznie wyglądasz...-uśmiechnął się do mnie i usiadł obok mnie na krześle...
-Dzięki... tobie też nie można niczego zarzucić...
Po około 5 minutach ciszy podszedł do nas Max...
-Jak tam moje gołą... na moją matkę co ty masz na ramieniu...-spojrzałam na ramię i zobaczyłam, że moje włosy osunęła się w czego wyniku było widać fioletowego sińca... po słowach wypowiedzianych przez Maxa zarzuciłam się włosami aby go zakryć... spojrzałam na Natha błagalnym wzrokiem i poszłam do łazienki. Na twarzy Maxa malował się nie pokój...

2 komentarze:

magda562 pisze...

przeczytałam rozdział i bardzo mi się spodobało :)
nadrobię później resztę bo warto tu zaglądać :)
będę tu na pewno wchodzić czytać no i komentować :)
świetny rozdział i tyle nic dodać nic ująć :)
czekam na next :)
weny!!!

sandra pisze...

Boże kobieto świetnie piszesz dopiero zaczęłam czytać twojego bloga ale tak mnie wciągnął że nie potrafię się oderwać