piątek, 1 listopada 2013

Rozdział 67 Część 1

-Ciuchy w szafie..-odpowiedział głosem który nie miał w sobie barw- Weź je i wyjdź..
Nie mogłam się ruszyć, jakby wbita w ziemie, stałam w miejscu. Nie mogłam uwierzyć w to co się tu dzieje. W tej chwili po głowie chodziły mi tylko słowa Długo tu nie uciągniesz. I to było prawdą. Muszę jak najszybciej stąd uciec...
-Ruszysz się czy ci pomóc..?-usłyszałam głos niebieskookiej, która w aktualnej chwili chciała zabić mnie wzrokiem
-Idę, jaśnie królewno..-ukłoniłam się sztucznie, wzięłam ciuchy i wybiegłam z sypialni do łazienki
***
Po niedługiej chwili przypomniała mi się wolność, której w tej chwili chciałam zażyć. Jak tylko najszybciej mogłam wybiegłam z łazienki ledwo ubrana. Dobrze wiedziałam o aktualnym zajęciu Chrisa, więc mogłam spokojnie paradować w samej bieliźnie po domu.
Z wielkim hukiem wpadłam do salonu, gdzie tylko korytarz dzielił mnie od drzwi wyjściowych. W pośpiechu ubrałam bluzkę i szarpnęłam za klamkę, lecz ona nie ustąpiła. Jesteś sprytny dla innych, ale jak dla mnie nadal głupi-powiedziałam pod nosem. Następnym celem było wyjście do ogrodu. Tak jak i tamtym razem podbiegłam do drzwi i tak jak i tamtym razem, nie ustąpiły. Z wściekłością kopnęłam nogą w ścianę, co skończyło się moim wyciem z bólu. Powolnymi ruchami zsunęłam się na podłogę chowając twarz w dłonie, aby móc wypłakać się za wszystkie czasy. Jednak źle cię oceniam..-wyszeptałam przez szlochy.
Po kilku minutach wstałam z podłogi. Poprawiłam ciuchy, które w harmidrze zostawały zakładane przeze mnie. Po krótkich przemyśleniach, zrezygnowana włączyłam telewizor ustawiając na kanał muzyczny. Pierwszą moją myślą było zobaczenie jakiekolwiek teledysku i ich wykonawców. Lecz jak na moje nieszczęście zobaczyłam całą paczkę The Wanted. Pierwszą osobą na której skupiłam swój wzrok był Nathan. Nie wyglądał na osobę pełną życia, wręcz na odwrót. Jego twarz była tak biała jak śnieg, jedynym wyróżnieniem były cienie pod oczami, które wskazywały na niewyspanie czy płacz. Później spojrzałam na oczy.. One nie podpowiadały mi nic na temat jego teraźniejszego życia. Były puste, bez barw.. Nie za czasów gdy przebywałam z nim. Wtedy wydawały się iskrzyć, jakby wydawałoby się, że mówią najszczęśliwszy na świecie. Przepełniały je barwy jakby radości, czy szczęścia jakie przynosi czterolistna koniczyna. Lecz teraz..  Teraz tylko cicho podpowiadały bez przerwy zdanie: ktoś zabrał kredki, które nas malują.
Reszta zespołu nie była w lepszym stanie. Wydawać by się mogło, że są zarażeni chorobą, na którą nie ma leku. Właśnie taki widok łamał moje serce na pół. Po moich policzkach znów zaczęły spływać łzy. Tym razem nie były oznaką bezradności, lecz smutku i bólu. Bólu, który przeszywał całe moje ciało. Co chwilę każdy odpowiadał na zadane mu pytanie. Mówili bez uczuć, byle tylko wyklepać formułkę i odpocząć w spokoju. Z początku, ich smutki brałam pod podejrzenie zniknięcia mnie. Ale dlaczego wszyscy..? Czy tylko Nath nie powinien być w stadium załamania, jak już..?
-I jak..? Drzwi poobszukiwane..?- podniosłam głowę, po czym zobaczyłam usatysfakcjonowanego Chrisa- Twoje łzy nic ci nie dadzą, jedynie upust twoim nędznym emocją..-powiedział z kpiącym uśmiechem
Powolnymi ruchami wstałam z kanapy. Stanęłam na wprost chłopaka. Ręka wręcz mnie paliła aby dać mu z liścia i tak zrobiłam. Moje nędzne emocje wyszły na wierzch. Nie potrafiłam już ich dłużej trzymać w sobie...
Chris ani nie drgnął. Nadal z uśmiechem pocałował mnie w policzek, aby po chwili zniknąć w kuchni. Zerwałam się z miejsca, jakbym zobaczyła wyjście z tego koszmaru. Po niedługiej minucie znalazłam się w łazience. Otwierałam każdą półkę w poszukiwaniu żyletki, która miała skrócić moje męki w tym domu. Gdy moje poszukiwania nie przyniosły upragnionego skarbu, upadłam na zimne płytki chowając twarz w dłoniach. Jeszcze raz rozejrzałam się po pomieszczeniu bezradnym wzrokiem. Moje oczy stanęły na ostatniej półce, o której zapomniałam. Znajdowała się ona za lustrem. Osoby, które pierwszy raz weszłyby do tej łazienki mogłyby jej nie zauważyć. Lecz jak na moje szczęście odnalazłam ją gdy Chris jej nie zamknął. Niestety nic ciekawego w niej nie było oprócz nożyczek..

3 komentarze:

Unknown pisze...

Cudny rozdział :)
Przeczytałam całego bloga ,każdy rozdział i stwierdzam ze piszesz wprost zajebiście :*
Jestem ciekawa czy ona od niego w końcu ucieknie.
Myślę że wszyscy się o nia martwią i to dlatego wszyscy chłopcy a nie tylko Nathan sa smutni
Czekam na nexta ;-)

Jeśli to nie problem to prosiłabym abys wpadła na mojego bloga tw-fanblog.blogspot.com jeśli chcesz oczywiście :)

Wenyyy <3

Anonimowy pisze...

Przeczytałam twojego bloga w jeden dzień :) i uważam że jest jednym z najlepszych jakie czytałam...
Masz dziewczyno talent
I proszę pisz dalej :>
Pozdrowienia Kochana ♥ i chcę niedługo zobaczyć to wspaniały rozdział :*

Anonimowy pisze...

świetny rozdział i oby tak dalej bo uwielbiam twojego bloga czekam z niecierpliwością na next'a