wtorek, 2 lipca 2013

Rozdział 58

-Nigdzie nie idę..!!-podniósł mnie i zawiesił na ramieniu- Pojebańcu puść mnie, bo...
-Bo..? Jesteś bezradna, bezsilna i krucha.. Co kolwiek zrobisz i tak mi nie uciekniesz.. Za dobrze cię znam. Jestem ci bliższy niż ten cały Nath, który i tak ma cię gdzieś.. Hah, myślałaś, że to miłość..? Oszukujesz się maleńka, największe uczucie żywisz do mnie..!
Posadził mnie w aucie i zatrzasnął drzwi. I tak właśnie zaczęła się moja męka..
***
Bez przerwy patrzałam w stronę okna, usiłowałam zapamiętać każdy zakręt, każdy krzew czy dom. Wszystko ale tylko aby pamiętać drogę która może poprowadzić mnie do wolności przed tym psychopatą. Nie miała zamiaru się do niego odzywać, dobrze wiedziałam, że swoim ciętym językiem tylko pogorszę sprawę. Ehh, jedyne co pozostało to wiara, że wrócę cała i zdrowa do Nathana lub, że mnie znajdzie. Znając życie wrócę cała połamana, a Nath mnie nie znajdzie.. Chris nie jest taki głupi na jakiego wygląda, doskonale wszystko zaplanował. Każdy krok który wykona będzie dokładnie przemyślany.
Powiem szczerze, droga była jak dla mnie znajoma. Chyba często tu jeździłam, tylko ten.. Zapomniałam gdzie. Po chwili za rogu wyłoniła się sala, na której co dzień spędzałam wolny czas. To dlatego ta droga mi się tak kojarzyła. Sala gimnastyczna..!! Ale zaraz, zaraz.. Oo nie..!
-Czy ciebie już do końca pojebało..?!-powiedziałam tuż przy jego uchu
-Nie drzyj się, teraz przynajmniej będę pewien, że mi nie uciekniesz.. Australia, wyspy..-udawał zamyślonego- Powinno ci się tam spodobać.. Jeśli nie to się przeprowadzimy gdzie indziej.-pocałował mnie w policzek na co ja uciekłam znów na tylnie siedzenie samochodu
I znów nie mam wyjścia. Każda opcja mi nie pomoże, wręcz na odwrót. Tylko i wyłącznie pogorszy. Musze się chyba pogodzić z losem bycia z tym deblem do końca życia. Przecież jak mnie tam wywiezie nie będę miała jak wrócić. Skąd wziąć kasę na samolot powrotny do Londynu, do ukochanej osoby.

Perspektywa Nathana..

Po występie pobiegłem od razu do przebieralni przebrać się w dresy i ogólnie... Doprowadzić się do stanu ludzkiego, nieodstraszającego innych.
Przebrany i piękny.. od tyłu, zapukałem do garderoby dziewczyn. Zza drzwi było słychać krzyki i piski. Normalne, u nas nieraz tak jest więc okej. Tylko myślałem, że są inne od nas. No wiecie.. nie ma czegoś takiego jak bitwa na jedzenie czy coś. Zazwyczaj ja z nich wychodziłem najbardziej poturbowany ale to da się wyciąć. Więc otworzyłem drzwi, bo stałem pod nimi jak głupi dobre 10 minut. I cisza.. hehe, ja to potrafię działać na płeć przeciwną.
-Ja tylko przyszedłem zadać pytanie..-uśmiechnęłam się w stronę Gośki, ona wie o kogo chodzi
-Właśnie Nath, nie widziałam jej jakieś pół godziny.. Mówiła, że idzie pooddychać świeżym powietrzem bo źle się poczuła, ale długawo nie przychodzi. Zaczynam się trochę martwić..
-Nie, nie, nie.. Tylko nie to.!-wybiegłem od dziewczyn i od razu skierowałem się w stronę drzwi na dwór.
Chris, tylko to imię chodziło mi w tej chwili po głowie. Jeśli jej tam nie spotkam.. Nie chce nawet tak myśleć..! Nie mogę jej stracić tuż po tym jak pomogłem odbudować jej nerwy jak i serce. To jest jedyna osoba która potrafi mnie zrozumieć w każdej sytuacji. Jedyna osoba która potrafi mnie pocieszyć w każdy dzień. Jedyna osoba którą pokochałem całym sobą.
Na dworze pustka. Ani jednej żywej duszy. Pusto..! Szału dostane.. Może chłopacy ją widzieli czy coś..
I znów bieg do garderoby. Po drodze każdy gapił się na mnie jak na idiotę. Ciekawe jak by oni na taką sytuacje zareagowali. Dotarłem do drzwi, zamknięte. No proszę was, odrobine szczęścia..! Tylko trochę..!
Przyłożyłem ucho do drzwi, usłyszałem szepty..
-Chłopacy otwierajcie, chociaż wy stańcie po mojej stronie..! Tom, idioto słyszę jak nawijasz na mój temat.. Cholera jasna, otwierajcie..! Sabrina zaginęła..-mogłem od razu powiedzieć o Sabrinie, nie musiałbym sobie przynajmniej siniaka na ręce nabić.
-Jak zaginęła..!- Britney wytknęła głowę zza drzwi a za nią Gośka, obydwie spojrzały na mnie wielkimi oczami.
-Jak..?! Przecież niedawno była tutaj ze mną i się przebierała..! Idę zobaczyć na dwór, to nie możliwe. Ona musi tam być..!
-Stój, mówię, że jej tam nie ma..!-złapałem ją za rękę- Zrozum, nie ma jej tam..
-Dzwoniłeś do niej..?-odezwał się zza drzwi Siva, jedyny myślący..
Sięgnąłem trzęsącymi rękami po komórkę. Jedno nieodebrane połączenie. Amber..  Nie, najpierw dzwonie do Sabriny. Wybrałem numer dziewczyny i nacisnąłem zieloną słuchawkę..

3 komentarze:

magda562 pisze...

ej no ej no ej no pisz następny i ma być długi długi bo chcę wiedzieć co dalej szybko !!! weź napisz dziś kolejny i dodaj
weny weny weny żeby szybko był kolejny :)
super rozdział

Unknown pisze...

PIszzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzz plissssssssssssss

Unknown pisze...

ŚWIEETNY !!
pisz szybko nexta :)))
weeny :>